Oscar dla Heatha. Co prawda, on już nie będzie miał szansy się nim cieszyć, ale z pewnością fani jego czy też Batmana będą.
Nie dziwię się, że skończyło się to śmiercią. Nieważne czy to leki czy cokolwiek innego, ale... Wg mnie, w porównaniu kreacji aktorskich Jokera Nicholson-Ledger, Heath bije poprzedniego Jokera na głowę. Oglądałam wcześniejsze częścia Batmana, wszystkie, chyba oprócz tej pierwszej, pierwszej zupełnie. I tam Joker-Nicholson był.....hm, na pewno nie budził grozy czy strachu. Wręcz śmiech, przynajmniej to są moje odczucia.
A tu, oglądając film, myśląc o tym, że on już nie żyje, czuło się jakby on nie grał, tylko naprawde oszalał. Przerażał (chociaż sztuczka z ołówkiem wywołała śmiech na sali...słusznie:)), bo to w końcu czarny charakter i o to chodziło. Ale i tak to nie było warte życia. Przecież po Brokeback mógł przebierać w ofertach.. Szkoda, że to była jego ostatnia rola, mimo, że genialna.
A film (nie tylko w ramach Jokera) bardzo dobry. Zaskakujący na pewno. Dobry, dobry. Aktorzy się spisali, efektowne wybuchy, demolki..Warto to zobaczyć na dużym ekranie, chociaż ja na pewno obejrzę ponownie w domu.
Ahh... tyle o Batmanie.
Zdjęcie: kwintesencja lata. Nie licząc panoram plaż, gór, zabytków i innych obiektów. Borówki amerykańskie - mój absolutny nałóg.
****Edit:
Gdzieś w TV zasłyszane: "Joker był najgorszym typem przestępcy, bo niszczył bez celu. Nie można było go zrozumieć, ani przechytrzyć. On tylko używał ludzkiej hipokryzji, aby wyśmiać tych, którzy rzekomo dążyli do dobra."
Tak, tak, podjarałam się, Joker to mój ziąą - HIPOKRYZJAAAA... ^^