`umysł próbuje doprowadzić ją do śmierci, serce próbuje ze wszystkich sił zatrzymać ją przy życiu..`
Mam dość ciągłego udawania, że wszystko jest dobrze, podczas kiedy świat wali mi się pod nogami. Mam dość uśmiechania się, patrzenia na szczęście innych osób, wtedy kiedy ja mam ochotę pierdzielnąć wszystko i skoczyć z mostu. Mam dość widoku małych, roześmianych dzieci, które jeszcze nie wiedzą, jak trudne będzie ich życie w przyszłości. Mam dość wszystkiego, mam dość wszystkich, mam dość samej siebie. Nie wiem co się ze mną dzieję. Boję się myśleć, boję się zrobić cokolwiek, żeby kogoś nie skrzywdzić. Jest ze mną źle. Tyle smutku jak na jedno serce, to za wiele. Ono bije bo musi, ale jest już bardzo słabe. Nikt tego nie zauważa, ale w moich oczach jest tyle ran, o których nikt nie ma pojęcia. Jest mi źle, najzwyczajniej w świecie, mam wszystkiego dosyć, nie mam siły nawet na to, wstać z łóżka..Robię to ponieważ stwarzam pozory, dzięki którym wszyscy myślą że jest dobrze.Każdego dnia, otwieram oczy z myślą, która nurtuje mnie od samego początku mojego istnienia, mianowicie `ile razy jeszcze dam radę się obudzić`. Każdego wieczoru, kładę się myśląc `czy jutro też będzie mi dane ujrzeć gwieździste niebo`. Nie wiem, na prawdę nie wiem, ile dam radę pociągnąć w tym naszym `świetnym` świecie. Mam nadzieję, że nie długo, bo na prawdę tracę już siły na wszystko.
dobranoc .