Jej. Jakieś cztery/pięć godzin temu wróciłam do domu. Spóźniłam się na pociąg o 5:50 to musiałam czekać godzinę. Jeszcze zapomniałam że Adrian ma mój telefon i będę zmuszona go odebrać. Trudno, przy okazji oddam bilet.
Stwierdziłam że skoro w Holandi mam dostawać po dziesieć euro dziennie od matki to sobie uzbieram na VIPa, a co.
Czekam aż przyjdzie mój bilet na BMTH ._. Cóż... przydałoby się obgadać z ojcem sprawę wyjazdu, ale sądzę że zbyt chętny nie będzie.. Coś czuje że dowie się po fakcie.
Co do wczoraj... było wspaniale. Nigdy bym nie pomyślała że w ciągu jednego dnia można poznać tylu wspaniałych ludzi. Tak. Zdecydowanie.
Pogo i hopsanie po mieście... I fajt na gołe klaty - czyli coś czego nigdy bym nie zrobiła w swoim mieście, za żaden hajs świata.
Nie żałuję że pojechałam. To po prostu jest coś nie do opisania.