już połowa grudnia, a ja nie wiem czasami jaki jest dzień, ten czas zdecydowanie za szybko przelatuje koło mnie...

tyle rzeczy się dzieje, tylu ludzi poznaję, że czasami nie wiem co się działo dzień wcześniej...

w moim życiu układa się wszystko idealnie, jakoś się nie boję o jutro i wiem że mam bliskie osoby które są ze mną, kogoś dla kogo jestem kimś ważnym, a nie małostkowym jak kiedyś bywało.

teraz obawiam się tylko innej płaszczyzny mojego życia, bo jest coś co może mnie skrzywdzić, coś nad czym nie mam kontroli, coś co pożera moją życiową energię... nie wiem co mam z tym zrobić, ale wiem że to coś jest złe i krzywdzi mnie od tylu lat, duszę się tym, napina się każdy mięsień i emanuje straszna złość, boje się że kiedyś kogoś skrzywdzę, zniszczę, chociaż bym tego nie chciała, ale wtedy przejawia się ktoś inny pod tą osloną, a nie ja, nawet tego nie pamiętam i nie panuję nad tym... tak po prostu się dzieje, nie mogę nic poradzić na to sama, bo to nie jest zależne ode mnie....