Nie do końca moje, ale zielone liście.
Jestem chora. Do poniedziałku siedzę w domu. Nic nie robię, czytam i piszę.
Nici z sbotniego spotkania w sobotę... I nawet nici z czegokolwiek w niedzielę. W poniedziałek test z angielskiego... I po co oni robią te testy? xD
Jestem genialna. Dzisiaj z mamą wychodzimy od Radka z mieszkania zadowolone. Wsiadamy do windy. W pewnym momencie mama patrząc się na mnie wybucha szaleńczym śmiechem. Zdziwiona o co jej chodzi, patrzę w lustro. Patrzę na swoje stopy i nic. patrzę drugi raz i wpadłam w śmiech xD Na nogach miałam Uli pantofle xD Obie się z mamą popłakałyśmy ze śmiechu :D Geniusz.
Robiłam zadanie z angielskiego dzisiaj i tak mi się nudziło, że napisałam dłuższe niż powinno być. Ale cóż, dostałam weny i nie mogłam jej tak zostawić. :D
Tak dopowiem, że wcale nie cieszę się z tego powodu, że ominie mnie kolejne grupowe spotkanie xD nieważne, że i tak zawsze robimy to samo... Ale jakoś to lubię w sumię.
Ymm... Teraz to już w sumie nie mam co pisać. Dzisiaj pod szkołą mojego brata taksówkasz potrącił stopka. Biedna kobieta zmarła na miejscu. [*] [*] [*]
Z jednej strony, to mam dobry humor, moja rodzina jednak rządzi xD uwielbiam ich. A z drugiej strony... to jestem głodna, chce mi się spać i jest mi zimno w ręce. Ot co.
Have a nice life, baby.
I know exactly what you'll say.
'I'm sorry, it's too late.'
K.