Przepraszam - słowo o w chuj dużej mocy. Które powinno być używane jak najrzadziej. Nie dlatego, że mamy nie przepraszać. Dlatego, że lepiej jest nie mieć za co przepraszać. Bo skoro używa się tego słowa, dzień w dzień, to znaczy, że robi się coś nie tak. Coś czego nie powinniśmy robić, ale robimy i znów przepraszamy. Wtedy to słowo staje się codziennością i gdy będziemy mieć jakiś ważny, prawdziwy powód by przeprosić, to słowo z naszych ust będzie brzmiało tak zwyczajnie, że trudno będzie uwierzyć w to, że jest ono prawdziwe. Trzeba będzie zrobić coś ponad to, coś co przekona drugą osobę/grupę osób, że faktycznie - jest mu przykro i nie chce tego zrobić ponownie. Lecz jeśli jest to standardowe słowo, używane tak często jak na przykład 'jest', 'który' czy 'kurwa' to przyzwyczaimy się do niego i będziemy odbierać je jak pospolite słowo mówione z przyzwyczajenia. 'Przepraszam, że byłem zły.', 'Przepraszam, że źle Cię traktowałem.', 'Przepraszam, że byłem wredny.', 'Przepraszam.', 'Przepraszam.', 'Przepraszam.', 'Przepraszam.', 'Przepraszam.', 'Przepraszam.', 'Przepraszam, że Cię zdradziłem, złamałem serce, zgniotłem je i potraktowałem jak śmiecia, wybacz mi proszę.' Po tylu przeprosinach nie uwierzyłabym, że jest to szczere, że faktycznie już nigdy ta osoba nie zrobi nic za co mogłaby przeprosić. Bo to przepraszam, może i by było szczere, lecz ja jestem inną osobą, osobą z innymi, swoimi myślami, nie umiem czytać w nich innym i rozróżniać prawdziwego przepraszam od sztucznego powiedzianego od tak. Ludzie to na prawdę dobrzy aktorzy.
---
Trochę wolności. Taki mały freedom na zdjęciu.
Vermax ofc.
---
Chyba choruję.