photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 10 LUTEGO 2014

Ojej... od ostatniego wpisu wiele się zmieniło. Naprawdę wiele. Znaleźliśmy trenera. Sprawy zaczęły mieć sens... 

Skopiuję moją jedną odpowiedź z aska, z wczoraj:

Kucynka już 5 dni w treningu. Postępy przerosły moje najśmielsze oczekiwania. Stoi na uwiązie, ani trochę się nie wierci, podaje nogi (tył tylko pan brał, bo ciężko), jest lonżowana i daje się lonżować jak każdy normalny koń, nawet już skakała na lonży i w korytarzu. Od 2 dni chodzi pod jeźdźcem, wczoraj ja tylko stępowałam (a pan normalnie, nawet galopował), a dzisiaj miałam też kłus i chodziłam drążki. Jutro pan zaprasza na jazdę w zastępie, aż się boję co to będzie...
Pod koniec miesiąca pan planuje ją zabrać na jazdę na halę, a w marcu... na zawody. Nie no, ambitniejszego trenera sobie znaleźć nie mogłam XD Ale chyba ją puścimy, a co, niech nabiera doświadczenia kobyłka :)
A w ogóle to z tym trenerem ciekawa sprawa. My go znaleźliśmy parę lat temu na filmiku z zawodów (na którym jechał na Mufce, klaczce podobnej do Kropki, na której miałam okazję jeździć kilka razy na obozie 2 lata temu i co tu dużo mówić, pokochałam ją, była świetnie zajeżdżona), potem na okolicznych zawodach i chyba gdzieś jeszcze. A potem koleżanka, która pierwsza go w naszej stajni spotkała (bo on dopiero od niedawna jest, wcześniejszą instruktorkę zwolnili), opowiadała mi o nim "no, nazywa się Piotr..." a ja: "no nie mów że Skiba!" I się okazało, że owszem, Skiba...
W każdym razie, jak wynikło z naszej rozmowy przed przyjściem Kropy, to właśnie on zajeżdżał Mufkę, bardzo lubi kuce, nawet z tego powodu się znajomi z niego śmieją ;) Trzeba przyznać, że odkąd przyszedł, w stajni zaczęło się coś dziać. Powstaje hala (malutka, ale zawsze), stajnia na 10 boksów, nowie siodlarnia i paszarnie, dużo się dzieje, konie skaczą, kucyki jeżdżą (mamy 3 ogierki, wcześniej tylko stały w boksach), przyjmuje konie w trening, planuje zawody... długo by wymieniać :) 

A to z dzisiaj:

 dzisiaj był kłus i drążki, jeździliśmy w zastępie :) Pierwszy raz jeździła z końmi, aż dziwne że nic nie wywinęła. Było w miarę, nie pędziła, wrażliwa na łydki i w pysku, bardzo trzeba było uważać , bo każda gwałtowna rzecz wywoływała bunt. Było też parę wypłochów, ale to dlatego, że rozwrzeszczane dzieci łaziły i jeździły na rowerach ;)
To tu jeszcze fotkę dam z wczoraj, pierwszy kłus na placu. Co prawda na zdjęciu stęp, ale lepszej foty z kłusa nie mam, a dzisiaj nie mieliśmy fotografa ;) 
Szczerze mówiąc, to mam nadzieję, że jeszcze jutro galopu nie będzie, zważywszy chociaż na ogromne kałuże na placu... 

 

Postaram się jutro coś dodać, ale nie obiecuję.

Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika kaskagren.