Hah. Wreszcie zrobili nam nowy plac zabaw, no dobra co z tego, że jeszcze go nie skończyli?! xd Haha. Dzisiaj byłam z Agą na placu zabaw a ta siłą rzeczy pstrykała mi fotki telefonem. Jutro dodam jakieś z nią. A masz za swoje! Haha. Przypomniałą mi się wczorajsza rozmowa ze Słafkiem. "Słafu, odpowiedz mi na jedno nardzo ważne pytanie. Czy ty jesteś człowiekiem? No bo wiesz, dochodzi północ, gadasz ze mną przez telefon i do tego prasujesz sobie ciuszki. -Tak, Pafłu, jestem człowiekiem. Nocnym. Hahaha. Kocham Cię Słafek, wiesz? Jesteś najlepsiejszą przekuzynka pod słońcem i dzieki za reklamę. <3 dobra, juz dobra daję wam tą kolejną część pierwszego rozdziału Midnight Sun. Oto ona:
Tym razem nie odwróciłem głowy. Alice i ja byliśmy nieźli w tych cichych rozmowach. Rzadko się zdarzało, by ktoś nas na nich przyłapał. Nadal wpatrywałem się w pęknięcia w tynku.
Umysł Alice był pełen niepokoju i zobaczyłem, że obserwuje Jaspera kątem oka. Czy istnieje jakieś niebezpieczeństwo? Przeskoczyła w myślach do niedalekiej przyszłości, prześlizgując się pomiędzy wizjami w poszukiwaniu powodu mojego skrzywienia.
Odwróciłem powoli głowę w lewo tak, jakbym patrzył na cegły w ścianie, westchnąłem i obróciłem ją z powrotem w prawo, znów wpatrując się w rysy na suficie. Alice wiedziała, że właśnie pokręciłem głową.
Cieszyłem się, że nie muszę odpowiadać głośno. Co miałbym powiedzieć? Cała przyjemność po mojej stronie? To wcale nie była przyjemność. Nie cieszyło mnie to, że słyszę, jak Jasper walczy ze sobą. Czy eksperymentowanie w ten sposób było naprawdę konieczne? Czy nie byłoby bezpieczniej po prostu przyznać, że być może nie będzie on nigdy w stanie poradzić sobie z pragnieniem w taki sposób, w jaki radziła sobie z nim reszta z nas i nie wystawiać wciąż na próbę jego kontroli nad sobą? Po co tańczyć z katastrofą na skraju przepaści?
Minęły dwa tygodnie od naszego ostatniego polowania. Nie był to trudny okres dla reszty z nas. Czasami zdarzały się drobne niedogodności jeśli człowiek podszedł zbyt blisko, jeśli wiatr wiał w złym kierunku. Ale ludzie rzadko podchodzili blisko. Ich instynkt przetrwania mówił im coś, czego ich świadomy umysł nigdy by nie zrozumiał: byliśmy groźni.