Heej. Nie mam zamiaru pisać kolejnej nud-notki. Wiem, że mało kto przecytałby moje wypocny, dlatego wkeje kolejną część MIDNIGHT SUN
Rosalie jak zwykle myślała o sobie. Zauważyła odbicie swojego profilu w czyichś okularach i rozpływała się nad swoją własną doskonałością. Jej umysł był dla mnie płytką sadzawką z kilkoma niespodziankami.
Emett wściekał się, ponieważ przegrał z Jasperem, kiedy siłowali się na rękę dziś w nocy. Przygotowanie rewanżu pochłonie całe rezerwy jego cierpliwości. Właściwie nigdy nie czułem się intruzem w umyśle Emetta, ponieważ on nigdy nie myślał o rzeczach, których nie powiedziałby potem głośno lub nie wprowadził w czyn. Może czułem się winny, czytając w myślach innych, gdyż zdawałem sobie sprawę, że były rzeczy, o których woleliby oni, żebym nie wiedział. Jeśli umysł Rosalie był płytką sadzawką, to umysł Emetta można by porównać do jeziora z przejrzyście czystą wodą.