Zdjec z woodstocku nie mam, ale może to i dobrze :D Było cudownie! Pod każdym możliwym względem i cieszę się, że udało mi się tam spotkać z tyloma ludźmi, których nie widuję na codzień. :)
Nie ma chyba sensu o wszystkim pisać, bo nie da się wszystkiego spamiętać, mimo, ze to były tylko 3 noce. Moją głowę i mózg zniszczył haribol, no i oczywiście wczorajsza noc czyli dwa ostatnie koncerty i jebany kwas, dzięki któremu znalazłam się w chuj dalekiej galaktyce i w której zgubiłam swoją rękę. Ale spoko, była później pod sceną.
Za rok robimy Woodstock Parano, kurwa!