"So is it over?
Is this really it?
You're giving up so easily,
I thought you loved me more than this.."
Boże.. Zostawiam tu tyle wspomnień, tych dobrych i tych złych. I chociaż to tylko internetowy pamiętnik, to ciężko i z bólem serca jest mi się z nim rozstać, ale.. ale chyba muszę zacząć wszystko nieco od nowa. I chociaż to pierwszy taki raz, gdy trzeba się podnieść praktycznie z samego dołu, to z pewnością nie ostatni, w końcu życie lubi płatać figle. Może kolejny blog? Dobrze by mi zrobił na nowej dziennikarskiej drodze, ale teraz nie czas na to. Teraz jest czas na wschód słońca. Parę osób mi go obiecało i w efekcie, ja też to uczyniłam. Tak, czekam aż wzejdzie jesienne słońce. Moje własne słońce. I cholera jasna wzejdzie, choćby nie wiem co. Wiecie, kiedyś myślałam, że jestem silna, ale w rzeczywistości, różnie z tym bywalo, ale teraz.. teraz to już naprawdę to czuję. Mam: 19 lat, wymarzone studia, kochający dom, (prze)cudownych przyjaciół, treningi najpiękniejszego z istniejących sportów, charakter twardej, ale uczuciowej "babki", czyt. świat stoi przede mną otworem. Nowe plany, cele, marzenia. I kiedyś, nieważne kiedy, ale w końcu, nowa ja. Jak to powiadał mistrz Staff, czyniąc jego słowa jako idealne podsumowanie: kochać i tracić, pragnąć i żałować; Padać boleśnie i ZNÓW SIĘ PODNOSIĆ; Krzyczeć tęsknocie "precz" i błagać "prowadź"-Oto jest życie: nic, a jakże dosyć..
"Cieszmy się z małych rzeczy
Bo wzór na szczęście w nich zapisany jest"
Ps. Oświadczam wszem i wobec, że Joanna S. znana jako Aisee to absolutna miłość mojego życia, bratnia dusza ponad wszystkie inne bratnie dusze, mój anioł stróż z prawdziwych baśni i bajek, ukochana kobieta, najlepsza przyjaciółka, niezastąpiona osoba, najrówniejszy ziomeczek, najpiękniejsza pupa Krakowa, o ile nie Polski czy Europy, najcenniejszy skarb, najwierniejszy kompan, wymarzona współlokatorka, moje ulubione uzależnienie, moje prywatne, niezawodne pogotowie ratunkowo-opiekuńcze. Za to, że zawsze była, jest i mam nadzieję będzie, jestem jej nieopisanie wdzięczna, bo na resztę nie istnieją takie słowa, by móc w jakikolwiek sposób podziękować. Dziewczyno, kocham Cię, życie bym za Ciebie cholera jasna oddała, nawet jak mnie wkurzasz jak nikt inny. I wiesz co? NIE WIEM JAK PRZEŻYJĘ TWÓJ WYJAZD, najprawdopodbniej popełnię samobójstwo, ale jeśli nie, to mój kalendarz egzystencjalny będzie krążył wokół oczekiwania na Ciebie i opierał się na datach, kiedy będziemy znów razem. Ale nie zakochaj się w sobie za bardzo, bo i tak masz kiłę.
Użytkownik karo9
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.