photoblog.pl
Załóż konto
Ważne!

Zdjęcie widoczne dla użytkowników posiadających konto PRO

Kup konto PRO
sandra , szada , ada
Dodane 2 WRZEŚNIA 2012
66
Dodano: 2 WRZEŚNIA 2012

sandra , szada , ada

 

Dziś chyba jest jeden z najważniejszych dni w moim dotychczasowym życiu. A już na pewno przede mną jeden z kluczowych meczów, być  może w całej siatkarskiej karierze. Zależy mi na tym, by pokazać się  z jak najlepszej strony, bo maja dziś obserwować nas włodarze z klubów, poszukujący nowych, utalentowanych zawodników. Jest 3 w nocy, do meczu pozostało jeszcze wiele godzin, ale już się denerwuję i stres uniemożliwia mi spanie. Najchętniej wskoczyłabym w mój ulubiony strój, nakolanniki przynoszące szczęście i zaczęła trenować. Szlifując jeszcze swoją formę, którą trener i tak uważa za niebywale wysoką. Nie mogąc wyleżeć już w łóżku, wstałam i sięgnęłam po album ze zdjęciami, w którym są wszystkie zdjęcia z zawodów, w jakich do tej pory brałam udział. Po drodze omiotłam spojrzeniem stojące na komodzie puchary i leżące medale. Uśmiechnęłam się pod nosem i Otworzyłam album. Wyleciało z niego zdjęcie moich rodziców, którzy kilka lat temu zginęli w wypadku samochodowym.Posmutniałam... Byli tacy szczęśliwi i zakochani. Rzadko kiedy się kłócili i zawsze byli dla mnie wsparciem. Po ich śmierci zamieszkałam z dziadkami. Starali się jak tylko mogli, odnaleźć mi się po stracie, dwóch najważniejszych osób w moim życiu. Babcia rozpieszczała moje podniebienie i zawsze miała czas, by mnie wysłuchać. Dziadek też był wspaniały. Od najmłodszych lat byłam z nim bardzo zżyta. Zabierał mnie na wycieczki do lasu, nauczył mnie łowić ryby i jeździć na rowerze. Ale gdy już powoli powracałam do normalności, do funkcjonowania takiego samego jak przed wypadkiem rodziców, Bóg zabrał też do siebie dziadka. Do dziś pamiętam przepełnione smutkiem i łzami oczy babci, jej smutny wraz twarzy i pogrzeb dziadka. Na jej twarzy przybyło wiele nowych zmarszczek i w przeciągu kilku dni, postarzała się o co najmniej kilka lat. Przygnębienie malujące się na jej twarzy było nie do zniesienia. Codziennie chodziła na jego grób, o jednakowej godzinie. Była to godzina, o której po raz pierwszy się pocałowali. Niesamowite, że pomimo upływu tak wielu lat, nadal ją pamiętali. Byli idealnym małżeństwem. Miło było posłuchać jak dziadek nadal nazywał babcię swoim aniołkiem, czy kotkiem. Patrząc na moich rodziców, wyobrażałam sobie ich dokładnie tak jak babcię i dziadka. Zakochanych w sobie po uszy, pomimo upływu tylu lat, dodatkowych zmarszczek i zamiany kawy na ziółka.- Też mi się zebrało na wspominki- pomyślałam i poczułam, że jest mi niedobrze. Pędem przedostałam się do łazienki i zwymiotowałam. Żeby tylko babcia się nie obudziła-prosiłam w duchu. Błagalnym tonem, spoglądając w górę, prosiłam, by to nie było coś poważnego i nie wyeliminowało mnie z gry.- Muszę zagrać i zagram, choćby nie wiem co!- powiedziałam, wracając po cichu, ostrożnie do pokoju. Podniosłam z podłogi zdjęcie rodziców, zabrałam je ze sobą do łóżka i leżąc pocałowałam najpierw mamę, a później tatę, prosząc o to, by zadbali o moje dobre samopoczucie i tym samym zapewnili mi występ w meczu.

Udało mi się zasnąć, jednak nie trwało to zbyt długo, bo z błogiego snu i ciepłego łóżka wyrwał mnie głośny ryk budzika, który mówił o tym, że pora najwyższa wstawać, jeśli nie chcę się spóźnić. Wstałam chyba zbyt raptownie, bo zakołowało mi się w głowie, jednak przysiadłam tylko na chwilkę i zaraz się podniosłam, przekonując samą siebie, ze dam sobie radę. A dziś mój wielki dzień.

Gdy zeszłam do kuchni, czekała już na mnie herbata i naleśniki, które zrobiła dla mnie babcia. Przywitałam się, całując ją w policzek i zabrałam się za jedzenie, choć niespecjalnie miałam ochotę.- Justysia, dobrze się czujesz, kochana?-Spytała z troską w głosie babcia, która przyglądała mi się uważnie od dłuższej chwili.- Tak babciu, wszystko jest w porządku- skłamałam gładko, nie chcąc jej niepotrzebnie denerwować.- Po prostu troszkę się nie wyspałam, denerwowałam się dzisiejszym meczem-dodałam szybko i się uśmiechnęłam, by bardziej uwiarygodnić to, co przed chwilą padło z moich ust. -Poradzisz sobie świetnie, jak zawsze zresztą.- Pocieszająco odparła babcia i dała mi buziaka w czubek głowy.- Dziękuję babciu za pyszne śniadanie, ale muszę już zmykać, bo jeszcze się spóźnię.- Powiedziałam po kilku minutach, wstając od stołu. I pobiegłam na górę, by trochę się podmalować. Chciałam zatuszować widoczne na mojej twarzy zmęczenie i zapobiec temu, by ktokolwiek spostrzegł się, że coś mi dolega. Nie czułam się najlepiej, ale nie mogło mi to przeszkodzić w meczu.

Kilka godzin później. Gramy właśnie tie breaka, jestem na zagrywce i jeden punkt dzieli nas od wygranej. Czuję się potwornie zmęczona i jest mi slabo, ale walcząc sama ze sobą, zmierzam w pole zagrywki. Schylam się po piłkę i czuję, że coś cieknie mi z nosa. Pocieram ręką, na której widzę krew. Powoli wszystko zaczyna mi się rozmazywać, a dotychczasowy gwar cichnie. Chyba właśnie tracę przytomność i panowanie nad sobą..

 

Info

Użytkownik karaxdd
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.

Informacje o karaxdd


Inni zdjęcia: Upadły anioł. xciemna1544 akcentovaJa nacka89cwaJa nacka89cwa2839492727383835 bez tytułu elbeeKSIĘŻYCOWO/KOLOROWO ... SIERP 6% xavekittyxNa wycieczce elmar;) patrusia1991gdRzepak patrusia1991gd;) patrusia1991gd