Weszliśmy do galerii i pierwsze co wpadło mi w oko, to sklep z oryginalnymi ciuchami. Zaciągnęłam tam Marka. Obejrzałam wszystkie bluzy, koszulki i spodenki. Wybrałam sobie zieloną bluzę z siwymi rękawami. Była dość droga, ale postanowiłam ją jednak wziąć. Po całych zakupach, byliśmy obładowani torbami i reklamówkami.
-Mania, chodź na ten obiad, nie mam siły -mówił Marek z błagalną miną.
-Oj, ale ty marudzisz, no ale dobrze.
Weszliśmy do tureckiej restauracji i zamówiliśmy dwa kebaby i herbatę. Po zjedzonym obiedzie postanowiliśmy zanieść zakupy do domu i zadzwonić po resztę naszej paczki, czyli Ale i Filipa. Dochodząc do domu odczułam jednak ból w nogach, ale nie przyznawałam się Markowi, bo mnie wyśmieje. Wnieśliśmy zakupy do góry.
-Co wy galerie obrobiliście -zapytała mama śmiejąc się.
-Mamo to tylko małe zakupy, a i mam coś dla ciebie.
Wzięłam zieloną torebkę i podałam jej.
-Jejku, jaka piękna.
-No w końcu ja ją wybierałem -odezwał się Marek z łazienki.
-Taaa, jasne nawet wejść tam nie chciałeś.
W tej torbie, którą podarowałam mamie była fioletowa, elegancka koszulka i złote, wiszące kolczyki. Kiedy tata jeszcze żył, mama uwielbiała się stroić, a przeważnie na niedziele. Zabrałam się do rozpakowywania ciuchów, znalazło się tam jeszcze kilka koszulek Marka i jego niebieska koszula. Chwyciłam za telefon i wybrałam numer do Alicji.
-Hej mała może macie ochotę wybrać się z nami nad jeziorko koło 18?
-Hmm, no czemu nie w sumie i tak nie mamy żadnych innych planów.
-Okej, to czekajcie na nas, weźmiemy coś do picia i jakąś zakąskę.
Marek wyszedł z łazienki prosto do pokoju, łapiąc mnie i odciągając od rozpakowywania zakupów.
Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24Bransoletka okrągła srebrna otien... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24