ANOREKSJA
Każda dziewczyna, która tylko troszeczkę przytyła, uważa, że jest gruba i musi natychmiast schudnąć. Robi dużo ćwiczeń, wylewa ostatnie poty na siłowniach i mimo tego, że jest już 'chudsza' nie przestaje nadal się odchudzać. Oto historia Żanety, która cudem uniknęła śmierci. Dziewczyna ważyła 45 kg przy wzroście 175 cm i uważała, że jest gruba. Gdy spoglądała w lustro, mówiła z odrazą - Ale ja mam fałdy tłuszczu! Wyglądała jak cień człowieka, jednak chciała być jeszcze chudsza. Pewnego dnia w parku, zaczepiły ją koleżanki. - Cześć Żana, miałaś się przecież odchudzać, a Ty jesz słodycze - powiedziała jedna z nich. - Jeden cukierek nie sprawi, że będę grubsza - odpowiedziała dziewczyna. - Właściwie nie wiem po co się odchudzasz, wyglądasz jak kościotrup, widać Ci kości policzkowe, na prawdę przesadzasz - powiedziała koleżanka. - Jestem gruba i muszę schudnąć, źle się czuję w swoim ciele - mruknęła Żaneta, wstała i poszła do domu. Postanowiła nic nie jeść przez kilkanaście dni i pić tylko wodę i jakieś niezdrowe soki. Matka dziewczyny przeraziła się. - Dziecko, nic nie jesz już przez tydzień, spójrz na siebie! - krzyknęła matka. - Chcę być chuda, a wiem, że jestem gruba. Nie martw się mamo, niedługo będę miała idealną figurę - powiedziała dziewczyna. Żaneta chudła w oczach, gdy chciała coś zjeść, to natychmiast wymiotowała. Jej żołądek skurczył się i nie chciał przyjmować żadnego pokarmu. Dziewczyna stanęła na wagę i zobaczyła na niej, że waży 38 kg! Była zadowolona, że schudła i że teraz ma wymarzoną sylwetkę. Jej znajomi jednak byli innego zdania. - Dziewczyno... jak Ty wyglądasz? Widziałaś się w lustrze? Wiatr Cię porwie! - mówili znajomi. - Nie przesadzajcie, mam teraz idealną figurę, niejedna laska mi może zazdrościć - powiedziała triumfalnie. - Zazdrościć? Niby czego? Wyglądasz strasznie! Facet nie pies, na kości nie poleci! Zrób coś z tym, bo się wykończysz! - powiedziała koleżanka Żanety. Dziewczyna nie przejęła się zdaniem innych, tylko chudła dalej. Gdy osiągnęła wagę 30 kg, jej matka prawie straciła przytomność, gdy zobaczyła jej ciało. - Matko Boska, córeczko, coś Ty najlepszego zrobiła! - krzyknęła z płaczem. Żaneta spojrzała w lustro i w tym momencie zrozumiała, że nie wygląda atrakcyjnie. Jej nogi były cienkie i chude jak patyki, ręce też, widać jej było żebra, każdą nawet najmniejszą kość. Była blada i ledwo trzymała się na nogach. - Mamo, co ja teraz zrobię? Ja chciałam być tylko trochę chudsza, nie wiedziałam, że będę tak tragicznie wyglądać! - mówiła z płaczem. - Nie martw się, zrobię wszystko, żebyś przybrała na wadze. Pojedziemy jutro do lekarza i zobaczymy co powie - pocieszała ja matka. Poszły więc do lekarza. Żaneta wstydziła się tego, jak wygląda. Gdy zakładała spodnie, musiała się ścisnąć paskiem pod żebrami, żeby jej nie zleciały. Gdy dotarły do przychodni, natychmiast zostały przyjęte. - Witam, co panie do mnie sprowadza? - zapytał lekarz. - Moja córka... ona... proszę zobaczyć... - powiedziała i kazała córce zdjąć kurtkę i bluzkę. Lekarz zaniemówił. - Dlaczego doprowadziłaś się do takiego stanu? Anoreksja to poważna choroba. Mało kto z niej wychodzi - powiedział po chwili. - Chciałam być chudsza, czułam się gruba, chciałam mieć piękne ciało, płaski brzuch, zgrabne nogi. Nic nie jadłam i tak chudłam - powiedziała Żaneta. - Dziewczyno, ile Ty ważysz? - zapytał. - Teraz dokładnie 30 kg, przy wzroście 175 cm - odpowiedziała. Lekarz złapał się za głowę i powiedział - Będziemy potrzebować cudu, żeby Cię uratować! Jesteś zbyt chuda i możesz nie przeżyć. Przepraszam, ale wolę być szczery, niż kłamać komuś w żywe oczy - powiedział. - Przyjmę Cię na oddział i od jutra rozpoczniemy Twoje leczenie - oznajmił, zawołał pielęgniarkę i razem z nią zaprowadził dziewczynę na salę. Dziewczyna rozpoczęła leczenie. Lekarze opiekowali się nią i troszczyli, jak tylko mogli. Nie pozwolili na to, by straciła nadzieję. Podawali jej dożylnie witaminy, na wzmocnienie odporności. Minęły 3 miesiące. Żaneta czuła się lepiej. Jadła stopniowo, ale nie łapczywie. Powoli waga rosła. Z 30 kg zrobiło się już 45 kg. Czuła się znacznie lepiej i cieszyła się z tego, że tyje. Obiecała sobie, że już nigdy nie będzie stosować takiej radykalnej diety. Nie chciałaby przeżywać od nowa tego samego. Podziękowała lekarzom za pomoc i za wszystko. Jej znajomi od razu zauważyli zmianę i byli pozytywnie zaskoczeni. - Teraz będziesz uważać, prawda? - zapytała koleżanka. - Oczywiście, drugi raz nie popełnię tego samego błędu - powiedziała Żaneta. Dzisiaj dziewczyna waży 60 kg i czuje się znakomicie. Zdrowo się odżywia i ma wspaniałego chłopaka, który wspiera ją i pomaga we wszystkim. Na szczęście ta historia miała swój happy end. Niestety nie zawsze udaje się uratować chora na anoreksję dziewczynę. Czasami są takie przypadki, gdzie nie da się już na prawdę nic zrobić... Żaneta miała szczęście! Irytują mnie dziewczyny, które twierdzą, że są strasznie grube, a tak na prawdę wyglądają jak 5 minut na małym zegarku. Nie krzywdźcie siebie i bliskich! Pomyślcie nad tym co robicie, bo potem na ratunek, może być już za późno! Kochanego ciałka nigdy za wiele. Lepiej być grubszą, niż potem męczyć się z anoreksją i jej skutkami. Ja dawniej ważyłam 45 kg i wcale nie czułam się gruba. Mam 163 cm wzrostu, brałam udział w zawodach lekkoatletycznych, byłam ciągle w ruchu, gdy jeszcze chodziłam do szkoły i miałam przez to dobrą przemianę materii. Teraz przytyłam kilka kilogramów i czuję się na prawdę świetnie! Nie chciałam całe życie wyglądać jak patyk i postanowiłam to zmienić. Nie mam zamiaru się odchudzać, nie jest mi to potrzebne. Każda z nas musi zaakceptować siebie taką, jaka jest. Nawet w związku nie liczy się to jak wyglądasz - liczy się to, że ma się obok ukochaną osobę, bez względu na to jaką ma budowę ciała. Bo jak to mówią, najlepszym lekarstwem na kompleksy kobiety, jest kochający mężczyzna! :*
Tylko obserwowani przez użytkownika kacikmojejtworczosci
mogą komentować na tym fotoblogu.