Co to był za weekend! Padam na twarz. Dopadła Nas trzydniówka. Oleńkę wysypało na buźce, brzuszku, pleckach. Dzisiaj już zaczyna blednąć. Ale namęczyliśmy się co nie miara. Przez weekend wysoka gorączka, Ola marudna. W nocy tak niespokojnie śpi, budzi się co godzina prawie. Wczoraj jak usnęła, położyłam się tylko na chwileczkę, bo tyle do zrobienia, tyle mam zaległości ze wszystkim. Ta chwileczka stała się prawie dwiema godzinami. Nawet nie wiem kiedy usnęłam z tego zmęczenia.
Dzisiaj byliśmy u kontroli, już jest lepiej i powoli wysypka zaczyna schodzić. Jakiś wirus przeklęty ;/
Tak czekałyśmy na wiosnę. A teraz kiedy piękne słońce za oknem musimy się wstrzymać ze spacerami. Dopiero w przyszłym tygodniu możemy prawdziwie nacieszyć się słońcem, o ile jeszcze będzie ;)