I zrobiło się jakoś zimno...
Chłodny wiatr zawiał i ochłodził moje serce. Przystanęłam i poczułam jak zamilkło...
Już nie mówiło do mnie, nie cieszyło się, nie kierowało mną.
Słyszałam tylko jak bije swoim rytmem,
Tak głośno milczało...
(..) Stałam zmarznięta wśród dywanu liści.
Jesień znów wykradła moje serce.
I wszystko tak nagle się zmieniło od podmuchu wiatru.
Tak po prostu.
Moje serce nadal milaczało. Jedynie od czasu do czasu wyczuwałam obojętność.
To, co niegdyś było takie ważne i pozwalało mi oddychać teraz umilkło.
Mnie jedynie otuliła obojętnośc, bo już nie miałam czym płakać.
(...)Przysłuchiwałam się sercu. nadal niemiłosiernie milczało.
Jego bicie wśród ciszy tak strasznie mnie przerażało.
...uroniłam łzę. Moje serce zapłakało razem ze mną.
Teraz chciałam je uciszyć.
Chciałam by nie krzyczało z bólu.
Przecież zawsze walczyłam, by nie okazywało słabości,
by po prostu było twarde.
Choć czasem w kącie pękało to mimo wszystko powracało do pierwotnego stanu.
Jedynie mała blizna pozostawała na jego szkarłatnej powietrzchni wraz z nowymi doznaniami,
wraz z kolejną osłoną...
Czułam jak wszystko ucieka mi przez palce,
jak tracę coś ważnego.
Tak strasznie obawiamy się bólu,
a jednocześnie tak strasznie pragniemy kochać!
Poczułam pustkę.
Nienawidzę, gdy zaczynam pisać. Bałagan w głowie przeniesiony na papier.
***
Przyszła jesień.