photoblog.pl
Załóż konto
Ważne!

Zdjęcie widoczne dla użytkowników posiadających konto PRO

Kup konto PRO
Życie za życie
Dodane 28 STYCZNIA 2013
80
Dodano: 28 STYCZNIA 2013

Życie za życie

[ Max ]

Spodziewałem się każdego, ale nie dwóch policjantów stojących przy drzwiach wejściowych, czego oni tu szukali ? Nie musiałem długo czekać na odpowiedź.

- To on, on mnie zaatakował.

Zza pleców funkcjonariuszy słychać było irytujący głos Jacka, jeden z nich szybko go uciszył i przepuścił do przodu. Jack stanął przede mną, jego słodka buźka wyglądała teraz o niebo lepiej niż wtedy gdy zabierało go pogotowie.

- Jednak nic poważnego ci się nie stało, jak mi przykro roześmiałem się splatając ręce na piersi.

- Przyznaje się pan do napaści na pana Thomsona ? spytał wyższy z policjantów, kojarzyłem ich, czasem przyjeżdżali do naszej szkoły żeby rozpędzić pierwszoklasistów, którym zachciało się jarać przed wejściem do szkoły.

- Napaści ? Nigdy w życiu.

Tym razem mój głos był poważniejszy. Przyglądałem się im uważnie nieświadomie już starając się ocenić swoje szanse podczas bójki z nimi. Nie, to nie byłoby zbyt mądre.

- To jak wytłumaczysz mój brak w gipsie i zszyty łuk brwiowy frajerze ? warknął Thomson, gdybym mógł zrobiłbym mu o wiele więcej, wszystko byleby tylko zamknął tą swoją niewyparzoną gębę.

- Panie Thomson upomniał go drugi funkcjonariusz.

- Nie napadłem go westchnąłem spuszczając wzrok, Jack miał tupet, wiedział co zrobił Juli a jednak postanowił pójść na policje z tym pobiciem, kto tu był frajerem. 

- Kochanie idź do pokoju.

Usłyszałem zza siebie głos matki Juli, dziewczyna wyszła z pokoju i podeszła do mnie po czym złapała mnie za rękę i splotła nasze palce, była wystraszona.

- On zrobił to przeze mnie, tak naprawdę to Jack jest winny tłumaczyła coraz mocniej zaciskając dłoń na mojej, nie pomyślałbym nawet, że jest taka silna.

- Co pani ma na myśli ?

- Możemy porozmawiać na osobności  ? zaproponowała, policjanci bez zastanowienia poszli za nią do kuchni, drzwi zostały zamknięte. Wyłapać można było tylko pojedyncze słowa, noc, gwałt, dziecko, głos jej się załamywał, trochę szlochała, raz jeden, raz drugi policjant ją uspokajał. Zdecydowała się zrobić coś z tą sprawą.  Byłem z niej dumny. Po kilkunastu minutach cała trójka opuściła pomieszczenie.

- Szkoda, że nie chciała pani nic z tym zrobić wcześniej, jednak dobrze, że teraz się pani zdecydowała. Oczywiście zajmiemy się tym zapewnił po czym pożegnali się i wyszli zabierając ze sobą Jacka.

Julia ledwo się trzymała, była blada i zmęczona, szybko podeszła do mnie i przytuliła się. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do łóżka.

 

***

Rozprawa przebiegła spokojnie, oczywiście pomijając momenty, w których Jack wypierał się swojej winy. Sądziłam, że wynik sprawy będzie zupełnie inny, ale czego się spodziewać, przecież to był jego pierwszy wybryk, poza tym okazał skruchę. Szłam przez korytarz sądu za rękę z chłopakiem, gdyby nie on pewnie nie byłabym w stanie iść.

- Dwa lata w zawiasach i alimenty to trochę za mało za to co zrobił podsumował rozprawę Max gdy już byliśmy w domu myślałem, że go zamkną.

- Ważne, że będziecie mieli chociaż jakieś wsparcie finansowe uspokoiła chłopaka moja mama podając nam herbatę. Max przytulał mnie i głaskał po brzuchu a jego uśmiech powiększał się z każdym kopniakiem malucha.

- Kiedy w końcu do nas wyjdziesz mała ? spytał schylając się do brzucha, gdy znów spojrzał na mnie wyraźnie się wystraszył.

- Jedziemy do szpitala.

Przez chwilę nie wiedziałam o co im chodzi, ale kiedy wyprowadzali mnie z domu zerknęłam w lustro, znów wyglądałam tak samo jak podczas mojej ostatniej wizyty w szkole, nawet podobnie się czułam.

                Leżałam na sali, biały sufit, ściany, zapach lekarstw za każdym razem kojarzyły mi się gorzej.

Głosy dobiegające z każdej strony były przepełnione zdenerwowaniem i strachem, czułam jak na mojej dłoni zaciska się dłoń Maxa, trząsł się, tym razem on, nie ja.

- Czemu ona jest taka blada ? spytał drżącym głosem chłopak. Chciałam się podnieść, przytulić go, chociaż na niego spojrzeć, walczyłam sama ze sobą, w końcu udało się.

- Kocham Cię szepnęłam ledwie słyszalnie, spoglądając prosto w zapłakane oczy chłopaka zawsze będę cie kochać.

Zamilkłam, nie mogłam powiedzieć nic więcej, nie miałam siły. Oczy powoli same się zamykały, nie mogłam utrzymać ich otwartych.

- Wiedziała na co się pisze chcąc donosić ciążę tłumaczył doktor Morgan. Nagle wszystkie szepty ucichły, wszyscy oczekiwali wytłumaczenia mówiłem jej, że serce może tego nie wytrzymać.

Nie widziałam ich, ale czułam ich wzrok na sobie, każdego z osobna i wszystkie razem, czułam ich złość.