photoblog.pl
Załóż konto
Ważne!

Zdjęcie widoczne dla użytkowników posiadających konto PRO

Kup konto PRO
Życie za życie
Dodane 28 STYCZNIA 2013
65
Dodano: 28 STYCZNIA 2013

Życie za życie

- Kto by pomyślał, że nasza mała Julia pierwsza zostanie mamusią  zaśmiała się Andrea, a zaraz za nią jej dwa klony, nie usłyszałam nawet kiedy weszły.

- Po wszystkich bym się tego spodziewała, ale nie po tobie  dodała opuszkami palców gładząc po moim policzku, kontrast między moją bladą twarzą a jej śniadymi palcami był ogromny. Szybkim, zdecydowanym ruchem strąciłam jej rękę i odsunęłam się od niej, jednak gwałtowne posunięcie tylko pogorszyło mój stan gdyż poczułam jak miękną mi kolana. Spokojnym ale szybkim krokiem wyszłam ze szkoły, postanowiłam odwiedzić doktora Morgana.

                Zdenerwowana czekałam aż lekarz przyjdzie do sali, w której siedziałam, twarz nadal miałam bladą, serce biło mi jak oszalałe, a chwilę później jakby się zatrzymywało, ręce drżały. Mój widok najwidoczniej przestraszył doktora, stał przede mną bez słowa i wyglądał jakby zobaczył ducha.

- Coraz gorzej z tobą  westchnął przeglądając wyniki badań, wcześniejszych i teraźniejszych.

- Czuje się całkiem dobrze  skłamałam starając się ignorować ból w klatce piersiowej, było to trudniejsze niż mogłoby się wydawać.

- Nie musisz udawać, przecież mam dostęp do twoich wyników. Wiem, że chcesz urodzić to dziecko, ale ono cie zabije, Julia zastanów się.

- Nie mamy pewności czy z tego wyjdę, mój stan jest poważny, prawda ?

Nie odpowiedział, patrzył tylko zaskoczony moją pewnością, słuchał uważnie każdego słowa, które wypowiadałam.

- Jeśli coś mi się stanie, będą mieli po mnie pamiątkę  mówiąc to położyłam rękę na brzuchu  chce żeby się urodziło i zrobię wszystko by móc patrzeć jak dorasta.

- Urodziła, to dziewczynka  poprawił mnie po czym uśmiechnął się ciepło  podejmujesz bardzo dojrzałą decyzję, wiesz ?

W odpowiedzi na jego pytanie odwzajemniłam uśmiech, ucieszyłam się, że będziemy mieli córeczkę.

Podczas oczekiwania na doktora napisałam Maxowi gdzie jestem, czekał na mnie na parkingu pod szpitalem.

- Co chciała od ciebie Campbell ?  spytał gdy tylko wsiadłam do samochodu, odpalił go i ruszyliśmy w stronę domu.

- Wykład o tym jacy doskonali są uczniowie naszej szkoły&

- i tym, że ty taka nie jesteś bo jesteś w ciąży  dokończył za mnie  dziś miałem podobną pogadankę.

- To znaczy ?

- Mała spina z Jackiem  zaśmiał się, skarciłam go wzrokiem, nie trudno było się domyślić o co poszło.

Dopiero kiedy spojrzał się w moją stronę zauważyłam opatrunek na lewej brwi. Max był silniejszy od większości chłopaków ze swojej drużyny, a już na pewno od Jacka, nie chciałam sobie nawet wyobrażać jak wyglądał jego przeciwnik gdy już ich rozdzielili.

- Pogotowie było w szkole  dodał po chwili  Jack nieszczęśliwie spadł na kamień i wybił sobie bark.

Max roześmiał się głośno i podrapał się po opatrunku.

- Jakkolwiek źle by nie wyglądał, zasłużył na wiele więcej  skomentował, to znaczyło, że chłopak skończył naprawdę źle. Przez większość czasu sądziłam, że Max odpuści, że postara się opanować emocje, najwidoczniej Jack jakoś go sprowokował. Gdy wysiedliśmy z samochodu chłodny wiatr rozczochrał moje włosy, zadrżałam, było naprawdę zimno.

- Myślałaś o tym, że twoja mama może mieć racje ?  odezwał się nagle Max, zupełnie nie rozumiałam do czego nawiązuje .

- Co do sprawy Jacka, powinien zostać ukarany za to co zrobił.

- Rozmawialiśmy już o tym  skwitowałam wchodząc do domu, temat uważałam za zakończony, ale za dobrze znałam mojego chłopaka by myśleć, że tak łatwo odpuści. Wchodząc do pokoju przymknęłam drzwi i położyłam się na łóżku, zakręciło mi się w głowie, po chwili wpadł Max.

- Nie, za każdym razem mówisz, że nie chcesz o tym rozmawiać, uciekasz, tak jakbyś się go bała.

- Bo się go boje  krzyknęłam, nie rozumiał co czułam za każdym razem gdy widziałam twarz tego chłopaka, jego obleśny uśmiech, oczy które tamtego wieczoru błyszczały rządzą jaśniej niż latarnie oświetlające ulice, gdy przypominałam sobie tamtą noc, chłód podłoża i jego łap, ból, cholernie silny ból, którzy przeszywał moje ciało przez kilka tygodni. Wiedziałam, że nigdy o tym nie zapomnę, nie umiałam wyrzucić tego z pamięci mimo, że bardzo się starałam, chciałam po prostu móc o tym nie myśleć, nie przypominać sobie tego wydarzenia jeśli nie jest to konieczne.

-  Max ty nigdy tego nie zrozumiesz, nie byłeś w takiej sytuacji  krzyk przerodził się w histerię, po policzkach łzy spływały mi razem z tuszem do rzęs zostawiając po sobie ciemne ślady, serce waliło jak oszalałe, nie widział mnie w takim stanie, w tym samym momencie do pokoju zapukała mama.

- Max dziecko, masz gości.

Chłopak posłusznie wyszedł za nią, ale po chwili stanął jak wryty.