03.02.2011
Nienawidzę ich !! Nie, nie chodzi tu o to ,że mam jakiś poważny problem, po prostu nie wyrabiam już z tymi ludźmi...
- Veronica - usłyszałam znad swojej głowy i odruchowo zamknęłam pamiętnik
- Schowaj ten zeszyt albo ci go zabiorę - powiedziała pani Gilbert splatając ręce na piersi.
- Dobrze, już chowam - odparłam wkładając ów zeszyt do torby, po czym otworzyłam jedną z książek by chociaż udawać ,że coś robię.
- Teraz oddam wam ostatnie sprawdziany. Gdy tylko to usłyszałam ukryłam twarz w dłoniach, czyżby kolejna pala do kolekcji ?
- Force - Kiedy usłyszałam swoje nazwisko zamarłam. Wszystko byleby nie kolejna jedynka, pomyślałam przymykając oczy.
- Force, mogłabyś w końcu zacząć się uczyć - upomniała mnie nauczycielka, może matma nie była moją mocną stroną ale przecież nie dostawałam aż takich złych ocen& kogo ja chce oszukać ? Trzy dwóje, dwie pały i trója to faktycznie nie za dobre oceny.
- Nie chcesz obejrzeć swojej wspaniałej pracy? - spytała z ironicznym uśmiechem belferka. Nie wiedzieć czemu nienawidziła mnie od początku szkoły, być może było tak przez Adama, mojego starszego brata, przez to ,że nie byłam taka idealna jak on. W końcu w każdej rodzinie musi być jakaś czarna owca, prawda ?
Kolejne lekcje niemiłosiernie mi się dłużyły, dopiero około piętnastej udało mi się wydostać z tego okropnego budynku, oczywiście nie obyło się bez spotkania z Jessem. Teraz pytanie, któż to taki ten Jesse. Otóż jest to wysoki, ciemny blondyn, właściciel wspaniałych, piwnych oczu i olśniewającego uśmiechu. Odprowadziłam go wzrokiem i dołączyłam do reszty dziewczyn stojących przed szkołą.
- Odpuść, nie masz u niego szans. - mruknęła Kate widząc jak zachowuje się w jego obecności.
- Jasne - warknęłam pod nosem zarzucając torbę na ramię. Kate była jedną z tych dziewczyn, przez które nie miałam ochoty więcej pokazywać się w szkole.
Wkurzała mnie wszystkim, wyglądem, sposobem bycia, po prostu tym ,że istniała. Leniwym krokiem ruszyłam w stronę domu, wcale mi się tam nie śpieszyło.
Po drodze weszłam do kilku sklepów, przeglądałam ciuchy, których i tak nie miałam zamiaru kupować. Jednak jedna z bluzek przykuła moją uwagę, była taka, jakie lubiłam najbardziej. Już miałam iść do kasy by za nią zapłacić, gdy ktoś złapał mnie za ramię. Nie zaprzeczę, trochę się przestraszyłam.
- Co ty tu robisz ? Marsz do domu - powiedział rozbawionym głosem chłopak stojący za mną, od razu rozpoznałam ten ciepły i spokojny głos.
- Matt ! Ty mnie kiedyś do zawału doprowadzisz, zobaczysz- zaśmiałam się, po czym przytuliłam przyjaciela na powitanie. Matthew nie był taki jak inni chłopcy, po pierwsze był ode mnie starszy, po drugie zawsze mogłam na niego liczyć, nie było sytuacji, w której by mi nie pomógł, znał mnie jak nikt inny. Przy nim nie musiałam nikogo udawać. Matt spojrzał na mnie i zmartwił się,cofnęłam się i spuściłam głowę, nie lubiłam gdy ktoś patrzał mi w oczy, nawet on.
- Nic - odparłam z cichym westchnieniem.
- Przecież widzę, że coś jest nie tak, znów Jesse ? - nie miałam ochoty odpowiadać, pokiwałam tylko przecząco głową, nie chodziło o niego, być może przyczyniły się do tego słowa Kate.
- Może szkoła, jakaś słaba ocena ? - wypytywał, nie wiedziałam czemu tak bardzo chciał dowiedzieć się co spowodowało mój zły humor. Chłopak nie czekając dłużej przyciągnął mnie do siebie i objął
- Będzie dobrze - szepnął opierając brodę o czubek mojej głowy. Nagle wszystkie smutki zniknęły , a kąciki moich ust skierowały się delikatnie ku górze.
W pewnym momencie poczułam, że coś zadrżało, z rozbawieniem spojrzałam na Matta
- To tylko sms - powiedział wyprzedzając moje pytanie.