Siedziała wieczorem na gg.
W prawym dolnym roku ukazała
się wiadomość od niego.
- "Kocham Cię" - przeczytała to i
zaczęła skakać z radości, krzyczeć, cieszyła się że w
końcu ma pewność jego uczucia,
po chwili odpisała
- "Ja Ciebie też ! Nie wiedziałam jak mam
to powiedzieć."
Wysłała. Chwilę potem płakała ze smutku ,
odpisał, jednak nie to czego się
spodziewała, w okienku
widniała treść
- "wtf? o kurwa!
pomyliłem numery, sory."
Załamała się, nie tak miało to wyglądać.
Niewiele myśląc otworzyła okno i wyskoczyła.
9 piętro, nie przeżyła.
Zawsze była nikim , nikt nawet
nie próbował jej zrozumieć ,
jej problemy nikogo nie
obchodziły a mimo to nikt nie
pozwolił jej odejść , tkwiła w
labiryncie życia z którego nie
miała ucieczki..
Nie szukaj jej. Nie dzwoń do
niej. Nie pisz. I żyj tak jakby
nie istniała. Nie potrafisz ? To
najwyższy czas kolego ruszyć
dupsko. Wziąć sprawy w swoje
ręce i zawalczyć o nią. A nie
czekać na kolejny cud.
Usunęłam Cię z mojego
telefonu, a wiesz co to
oznacza? Że staram się usunąć
Cię z mego cholernego życia. Czy
mi się to uda, czy też nie,
wiem, że chyba już nigdy nie
będę w stanie ponownie
wystukać Twój numer w książkę
kontaktów, gdybym to zrobiła
pojawiała by się ta ciągła chęć
napisania do Ciebie, a przecież
tego nie mogę zrobić. Nie mogę
napisać .
Niby już jej nie zależało, ale
świadomość tego, że znowu jest
u tamtej doprowadzała ją do
stanu, który niektórzy w
delikatny sposób określają
mianem zdenerwowania.
Męczy mnie pytanie
"Co byś
zrobiła gdyby on..." .
To się po
prostu nie wydarzy.
Nie ważne
jak bardzo bym chciała - to
już przeszłość, koniec, seans
zakończony. On nie wróci, nie
przeprosi, nie powie, że już
''Na Zawsze''.
I niby nie pisaliśmy o niczym
ważnym, ale podnosił mi się
poziom endorfin we krwi, kiedy
widziałam jak świeci się
okienko w telefonie, gdy
przyszedł sms od Ciebie.