Miesiac szybko minął, w końcu jest ciepło i czuć lato.
Juz w ten weekend jadę na urodziny do mojej psiapsi, sama ahh jak ja tego potrzebowałam to jest hit.
Po prostu już wszystkiego za dużo i za często.
Leki dzialaja, terapia w procesie.
I wróciłam na zdrowe tory bo zaczęłam zmieniać mindset...
Juz nic nie zakładam tylko daje czas procesowi i sobie tylko tym razem z wiekszą miłością i troską a nie nienawiścią do samej siebie...
Rowniez za kilka dni mam 2 rocznicę ślubu, hahaha i dosłownie przypomniało mi się teraz jak to pisze, mega...
Malzenstwo to przereklamowana sprawa..serio.
A może mój wybór? Nie wiem...na razie to zostawię bez komentarza.
Pierwszy raz od bardzo dawna czuje wewnętrzny spokój i niech tak zostanie.
Na fotce moje pazy na urodziny w stylu black & gold. I totalnie się jaram, widzę mega mega postęp a będzie jeszcze piękniej :)
Milego wszystkiego :3