Wstałam z ciężką głową od natłoku myśli, których nie mogłam uwolnić. Pragnęłam czystości, błogości i braku tego wszystkiego. Musiałam pójść zmyć z siebie ciężar nocy, która nie dała spać i przypominała o wszystkich moich lękach. O tych kobietach, o ciałach, zmartwieniach, żalu i zazdrości. Jedyne słowa powtarzane przez nich brzmiały &
Dworzec pachniał w ten cudowny sposób, którego nie znosiłam, a który pokochałam wraz z zamknięciem kolejnego rozdziału. Poukładałam sobie te zapachy, smak uczniów i powietrza. Zapragnęłam do szkolnej ławki. Tak bardzo chciałam wrócić do tamtego ciała.
Praca ukradła resztki godności. Nie mogę pozwolić sobie teraz na chwile słabości. I nie mogę przyznać się do błędu. Pamiętasz taką bajkę, w której dzieci w akcie złości, rozrywały kukiełkę na strzępy? Odrywają mi powolutku sznureczki. Uczucie rozdzierającego wnętrza. Niemy krzyk. Tak niewiele możesz zobaczyć, a ja tak bardzo bym chciała.