Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że dziwny stan samopoczucia spowodowany niewiadomo czym nie usprawiedliwia mnie z wyżywania się na innych - bo tak niektórzy mogą sobie pomyśleć - i nie tłumaczy moich humorów - nad którymi po prostu nie panuje. Jak żyje te 20 lat tak nigdy dotąd jeszcze mi się nie zdarzyło wylądować na takie etapie nastrojowym. Bywały gorsze dni, lecz takiej chandry to jeszcze nie było. Sama z sobą w zgodzie nie żyję, bo nienawidzę osób, które się nad sobą użalają, a sama to robię praktycznie na każdym kroku - całkiem nieświadomie. Tego co się dzieje nawet nie potrafię ubrać w słowa, jak zdarzały się momenty kiedy nastrojowo byłam poniżej zera tłumaczyłam to sobie jakimiś przesileniem, teraz natomiast tego stwierdzenia pewna nie jestem. Więcej jest rzeczy, których mi się nie chcę - niż chce. Zgodzę się z tym, że nigdy nie należałam do osob nadgorliwych i przodowników nagminnego odbębniania obowiązków. Ten syndrom jest dość męczący z tego względu, że nie wiadomo jak powstał, czym został spowodowany co prowadzi do tego, że nie wiem jak go zwalczyć. Jednym zdaniem mogę stwierdzić, że dużo myślę - mało czuję. Z myślenia tak naprawdę nie ma żadnych wniosków, może tylko tyle, że jest więcej powodow do przygnębienia. Z "nie czucia" generalnie jestem szczęśliwa, bo przynajmniej nie czuję odrzucenia tak jak kiedyś.
Kolejny rok dobiega końca, zmiany - ciężko stwierdzić. Bogatsza o tysiące wspaniałych chwil, biedniejsza o tysiące łez i nerwów, odporniejsza o parę męskich zagrań, bardziej podatna na miejsca pobytu powyżej tygodnia, grubsza na wadze elektronicznej, o wiele , wiele chudsza w grubości portfela, bardziej chłonna świata i nowych doświadczeń, przesiąknięta Wojkowicami i Hubertusem. W sumie jakby się nad tym dłużej zastanowić zmian bardzo dużo. No i jeszcze zapomniałam o tym, że o następny rok starsza.
Ten rok był czymś w rodzaju sterty lekcji o emocjonalnych wzlotach i upadkach, lekcją poznawania samej siebie w sytuacjach ekstremalnych, sztuką panowania nad uczuciami, chaosem w podejmowaniu decyzji. Jestem tylko kobietą więc dużo myślę, dużo przeżywam, ale prawie, że o nic nie walczę.
Naprawdę wolałabym nienawiść - szybko bym sobie z tym poradziła...
To wszystko było po prostu przeze mnie wyimaginowane...
"Nie pytaj. Popatrz, podotykaj... Przez chwilę" , a będziesz już wiedział wszystko...
Użytkownik joannahuptys88
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.