Każdy napotkany na mojej drodzę rani.
Czemu tym razem miałoby być inaczej?
Czym to się różni ?
Wciąż się kontroluję, nie dopuszczam, nie otwieram bardziej.
Strach paraliżuje od środka.
Męczy mnie to. Nie potrafię oddać się w pełni... nie czuję tego,że mogę. Nie czuję się jedyna. Czuję się jedną z wielu.
Nie chcę kogoś wpuścić do swojego świata skoro ma pozostawić tylko zabłocone ślady butów i wyjść nie zamykając drzwi za sobą.
Na początku miałam dwoje najważniejszych, tych co pozwolili mi żyć. Jeden z nich się wycofał... pozostawił wielką pustkę we mnie, której prawie niemożliwe jest zapełnienie... . Całe dotychczasowe życie szukałam kogoś/czegoś co pozwoli mi to jakoś zakleić, co pomoże mi się z tym pogodzić. Nadszedł taki dzień, w którym straciłam jeszcze więcej. Straciłam nawet poczucie,że istnieje. Nigdy nie wyobrażałam sobie jak to bardzo boli. Kiedyś byłam za mała by zrozumieć... teraz wolałabym wciąż żyć w nieświadomości. Uparcie szukam "tego kogoś" kto odciągnie złe demony przeszłości i będzie chciał być przy mnie mimo wszystko. Są różne rodzaje miłości, tej nie miałam szansy otrzymać... czy można ją zastąpić inną ? Jeśli tak, czy mam szansę ją otrzymać?
Nie ma, nie będzie, nie chce, nie istnieje. Czas w końcu przyjać do wiadomości.
Chciałabym siąść z butelką wódki, zapomnieć o "tym" i już nigdy do tego nie wracać.
Chciałabym by był przy mnie ten co pomoże mi o tym zapomnieć, powie jak bardzo mnie kocha i sprawi,że ta cała pusta przestrzeć zostanie wypełniona.
Inni zdjęcia: P. wanderwar:) nacka89cwaStolik acegJa patki91gd;) patki91gd100. patki91gdJa patki91gdJa patki91gd;) patki91gdJa nacka89cwa