JEDEN.
Łeb pod budą.
Już wiem, już wiem.
Rozerwało mnie od środka.
DWA.
Pusta miska.
Już nie będzie szczekania kiedy niosę jedzenie.
Słono.
TRZY.
Zgrzyt łopaty o ziemię.
Gdzieś daleko.
CZTERY.
Zimna, sztywna łapa.
To nie on...
PIĘĆ.
Głuchy stukot ziemi o kartonowe pudło.
Po raz ostatni.
Nie będzie pociesznej mordy.
SZEŚĆ.
Nie będzie szczekał swoim grubym głosem. Nie będzie zaplątywał się we własny sznurek. Nie będzie podawał łapy. Nie będzie skakał i brudził ubrań. Nie będzie kłaniał się i skakał, kiedy idziemy na spacer. Nie będzie ganiał za samochodami. Nie będzie się gubił. Nie będzie wracał. Nie pogoni już zająca. Nie pogryzie kota. Nie przytuli się tak po swojemu, nie położy głowy na kolanach.
Na koniec odpiąć sznurek, na którym był zawsze uwiązany. Zadzwonił karabińczyk. Baksiu patrzy z nastawionymi uszami. Wrócił? Nie, to tylko karabińczyk. Już bez psa.
Kiedy tylko słyszę jak pies sąsiadów trzepie głową i brzęczy metal łańcucha, myślę że to on. A później sobie przypominam... Że On leży zakopany pod bzem. Że już nie usłyszę tego brzęczenia.
Baks go szuka. Zagląda pod budę, węszy. Nie ma tam, go Baksiu. Już nie będzie
Sześć lat to za mało. Za krótko, by się nacieszyć, by wyprzytulać i wygłaskać. Jedno mnie cieszy. Że ostatnie lata swego życia spędził w miejscu gdzie miał budę, miskę pełną jedzenia i kochającą sforę. Że pokazaliśmy mu, jak można się bawić.
28 czerwca 2009 umarł pies o pospolitym imieniu Azor. Czarny podpalany przybłęda. I co z tego, że miał takie imię? To nie był Azor. To był TEN Azor.
Pieką mnie oczy. Jeszcze to do mnie nie dotarło. W zasadzie dociera falami. Uspokajam się, aż nagle mi się przypomina, że kiedy wyjdę na dwór, to nie podrapię go za tymi oklapniętymi uszami.
Poszłam je nakarmić. Tak cicho... jedzenia było na troje, ale trzeciej miski już nie ma. Stoi pod bzem. Perła i Baks zjedli po cichu, żadne nie szczeknęło. Chociaż już prawie 12 godzin minęło i tak cały czas się rozklejam.
Perła szczeka. Kiedy usłyszę bas Azora? Nie usłyszę...
Zorek. Zorciu. Bida. Dzwonnik z Notr'Dam. Bryś. Morda. Mam nadzieję że Ci tam dobrze... po drugiej stronie.
Leżysz pod jaśminem? Tak jak za pierwszym razem, kiedy Cię zobaczyłam?
Inni zdjęcia: Dzwoniec jerklufoto... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24