Pierwszego września wybraliśmy się z tatą na działkę w Grabowcu, żeby puścić w niebo nasze światełko, a że słyszeliśmy, że spełnia ono marzenia, to tatko podczas podpalania stwierdził: "to co? chcemy ślicznego i zdrowego dzieciaczka" Oczywiście zdecydowanie pokiwałam głową, po czym lampion uniósł się w górę i szybował coraz wyżej i wyżej. Próbowaliśmy dogonić go wzrokiem, jednak w pewnej chwili zupełnie zniknął nam z oczu.
Mówi się, że dziewięć miesięcy ciąży jest też po to, by ojciec oswoił się z myślą o potomstwie. Tato o wiele szybciej zakochał się w Tobie- już kiedy byłaś małą fasolką. Mówił i śpiewał dla Ciebie, pukał w brzuszek, a Ty mu odpukiwałaś. Moje przerażenie minęło równie szybko, z każdym nowym dniem coraz bardziej nie mogłam się Ciebie doczekać, a każdy Twój ruch był dla mnie coraz to piękniejszym doznaniem.
Wspólnie chodziliśmy na wizyty do lekarza i podglądaliśmy Cię dzięki badaniu usg. Z niecierpliwością przygotowywaliśmy dom i cały nasz świat na Twoje przyjście.
Dziadków i wujka Matiego poinformowaliśmy o ciąży poprzez kubki z napisami "super wujek", "babcia na medal" czy "fajny dziadek". Oczywiście byli szczęśliwi i nas wyściskali. Reszta rodziny dowiadywała się stopniowo.
Zerkam teraz na Ciebie zasypiającą w swoim łóżeczku i po raz kolejny rozpiera mnie niewyobrażalna radość że jesteś, a przede wszystkim jaka jesteś.
Jesteś naszym spełnionym marzeniem :*