Okropny ból głowy powalił mnie z powrotem na łóżko. Nie byłem w stanie wstać. Nie wiedziałem gdzie jestem. Przechyliłem lekko głowe. Szok. Obok mnie półnagi chłopak. Adam.
-Do cholery!-Wrzasnąłem.
-Czego się drzesz?-Zapytał zaspanym głosem.
-Co ja tu robię?! Nie jestem gejem! Odsuń się ode mnie!-Histeryzowałem. Byłem załamany samym faktem, że spałem obok homoseksualisty.
-Serio? Myślałem...Ale spokojnie, do niczego nie doszło. Poza tym mam chłopaka. Wczoraj byleś tak nawalony, że z Dawidem musiałem cię tu przetransportować, bo sam nie dałbyś rady zrobić kroku.-Wytłumaczył.
-Ale czemu spałem tutaj?-Dopytywałem
-To już twój wybór, sam wpakowałeś mi się do łóżka.-Zaśmiał się. O wiele bardziej wollałbym obudzić się obok półnagiej dziewczyny niż przy nim. Zacząłem się rozglądać. Ściany pomalowane na żółto, plakaty zzespołów rockowych, biórko pełne strzykawek...Gdzie ja do cholery jestem?
-To dom Doroty-Powiedział Adam widząc moje zmieszanie.
-Doroty?-Nic nie mówiło mi to imię. Nie znam żadnej Doroty.
-Dziewczyna w czerwonych włosach. Ta striptizerka z klubu.-Wytłumaczył. Dorota. A więc to imię tej czerwonowłosej piękności.
Mimo bólu głowy, który wciąż narastał zwlekłem się z łóżka i wyszedłem z pokoju mocno szarpiąc klamkę. Czułem się jak zombie, który może zabić każdego kto tylko się na niego spojrzy. Podniosłem wzrok. Szare duże oczy spoglądają na mnie. Szczupła dziewczyna okryta kocem. Majka. To ona. Ją zapamiętałem. Na kanapie siedziała ONA. Dorota. Owinięta ręcznikiem odsłaniającym całe uda. I jeszcze Iza...Ta farmaceutka, która dawała narkotyki.
-Patryk!-Zawołała. Natychmiast wcisnęła mi do ręki szklankę wody i jakąś tabletkę. Usiadłem na jednym z foteli obracając szklankę w dłoniach.
-Co ja zrobiłem. Naćpałem się i zchlałem mając czternaście lat.-Powiedziałem. Dorota tylko podała mi skręta. Zaciągnąłem się. I jeszcze raz. Wybuchnąłem śmiechem. Tak po prostu.
-Jaki dzisiaj dzień tygodnia?-Zapytałem nadal z uśmiechem.
-Piątek-Odpowiedział Dawid, chłopak Adama, który wyłonił się z jeszcze jakiegoś innego pomieszczenia. Chyba z łazienki.
-O cholera, powinienem być w szkole.-Oznajmiłem. Tym razem wszyscy wybuchli śmiechem. Wszyscy oprócz Majki. To co powiedziałem wydawało mi się tak cholernie zabawne. Szkoła? Po co mi to?-Ale nie, tak na poważnie muszę zadzwonić do brata, pewnie się martwi. Wyciągnąłem telefon z kieszeni i wybrałem numer Jacka.
-Ty kretynie? Gdzie jesteś? Martwiłem się! Powinieneś być już w szkole! Nic ci nie jest?! Co będzie jak tata się dowie!-Spodziewałem się takiej reakcji z jego strony.
-Nic mi nie jest. Przyjdę kiedy będe chciał. Ojciec ma gówno do powiedzenia. To moje, nowe, lepsze, inne życie.-I rozłączyłem się. Nie miałem mu nic więcej do powiedzenia. Odwróciłem się. Teraz to oni są moją rodziną. Czerwonowłosa piękność, Iza, Adam, Dawid, amfa, hera i ta...Majka?
-Idziesz z nami do klubu?-Zapytała Dorota widząc, że skończyłem rozmawiać.
-Pewnie.-Odparłem z uśmiechem. Koniec z grzecznym chłopcem.
______________________________________________________________________________
10 fajnych, 6 komentarzy=następny rozdział. ;)
Inni zdjęcia: :* patrusia1991gdJa patrusia1991gd... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24