I wtedy zadzwonił dzwonek. To śmieszne, że głupi dzwonek mnie uratował. Uratował przed pokazaniem tego, co mam w bokserkach kilkudziesięciu chłopakom.
-Nie będe sobie marnował przerwy, ale jeszcze zobaczysz pedale.-Syknął wściekle mój wróg. Dwóch wyrośniętych chłopaków puściło mnie, a on popchnął mnie tak, że tyłem głowy uderzyłem o ławkę. Szybko jak nigdy włożyłem spodnie i jakby nic się nie stało wyszedłem z szatni. Przez drogę do domu byłem cały roztrzęsiony.
-Obiad w lodówce. Odgrzej sobie.-Głos matki wyrwał mnie z odświeżania w pamięci dzisiejszego dnia.
-Nie jestem głodny.-Burknąłem i zakładając plecak na ramię sprawnie wyminąłem matke zatrzaskując się w swoim pokoju. I wiecie co zrobiłem? Rozpłakałem się. Po prostu zacząłem ryczeć. Tak jak płaczą te dziewczyny w babskich serialach. Wylewałem z siebie wszystkie smutki w postaci łez. Wtedy pierwszy raz pomyślałem o samobójstwie. Wyjrzałem przez okno. Piąte piętro. Na dole twardy beton. Twardy, zimny beton. Pewna śmierć.
-Ty tchórzu.-Wyszeptałem trzaskając oknem. Wytarłem łzy i wyszedłem z pokoju. Ojca już nie było. Pewnie pojechał do warsztatu. Matka spała na kanapie trzymając butelkę wina.
-Do cholery!- Kopnąłem w fotel tak, że deska się złamała. Ale matka oczywiście się nie obudziła. Bez pukania wszedłem do pokoju Jacka. W normalnych warunkach zacząłby na mnie wrzeszczeć i wypchnąłby mnie za drzwi, ale zauważył moje błyszczące i zaczerwienione oczy. Musiał to zauważyć.
-Coś się stało?-Zapytał wychylając głowe znad książki. Opadłem na jego łóżko. Trzęsącymi się dłoniami chwyciłem jedną z książek i udawałem, że ją przeglądam.
-Nie chcę już żyć-Odparłem nadal gapiąc się na książkę. Wtedy opowiedziałem mu wszystko. To, że czuję się jak śmieć. I to co dzisiaj działo się w szatni. W ciągu mojego monologu, mimo tego, że bardzo się starałem powstrzymać łzy i tak zaczęły płynąć z moich oczu. Najpierw jedna łza, potem druga. Kartki książki stawały się mokre.
-Patryk...Nie myśl o najprostszej drodze wyjścia. Mi też nie jest łatwo...-I zaczął coś tam pieprzyć o życiu. Jednak w mojej głowie pozostało tylko jedno zdanie. Nie myśl o naprostszej drodze wyjścia...-Patryk? Słuchasz mnie?-Zapytał poirytowany. Skinąłem głową.-To jak?-Kontynuował.
-Co?-Odparłem wycierając łzy do reszty.
-Szykuj się. Idziesz dzisiaj ze mną do klubu. Dopiero otworzyli nowy. Podobno najnowocześniejsza dyskoteka w Polsce. Tylko ubierz coś extra, bo w tym raczej cię nie wpuszczą.-Spojrzał na mnie. Dyskoteka? To chyba nie dla mnie. A mój ubiór? Czarna koszulka, luźne dresy i zniszczone trampki.-Podstawa. Już chciałem odmówić.
-Idę-Odparłem jednak niechętnie. Popędziłem do pokoju. Z mojej szafy wysypała się sterta ubrań. Jedne poskładane, inne wygniecone. Wybrałem jakąś czarną koszulę ze złotymi guzikami i ciemne jeansy. Były za luźne. Wyjąłem skórzany pasek z szuflady ojca, którym często obrywałem. Jeszcze jakieś trochę za duże buty ojca...I pobiegłem do łazienki. Gapiłem się długo w lustro. Jeszcze te brązowe oczy. Cholerne brązowe oczy, które na słońcu wydają się być zielone. Brązowe oczy. Niemal identyczne jak oczy mojego ojca. To dlatego tak ich nienawidziłem. Przyjrzałem się sobie dokładnie. Dzieciak. Zwykły dzieciak. Więc dlaczego nie mogę mieć zwykłego życia? Potargane ciemne włosy. Użyłem odrbiny żelu mojego ojca. Jeszcze pare psików perfumami. I już.
--Wychodzimy.-Mówi Jacek stojąc w drzwiach łazienki. Przygląda mi się. Idziemy w milczeniu. Pierwszy raz zwróciłem uwagę na swój wygląd. Dokładnie też obejrzałem mojego osiemnastoletniego brata. Ubrał się zupełnie inaczej niż ja. Miał inny styl. Biała koszula zapięta pod szyje, krótko ścięte włosy zakryte czapką i zwykłe jeansy. Czułem się przy nim jak alfons z tą swoją rozpiętą koszulą, nażelowanymi włosami i obcisłymi jeansami.
Dotarliśmy do klubu. Przed wejściem dwóch wielkich ochroniarzy w ciemnych okularach przyjrzało mi się. Nie byli zbyt zainteresowani swoją pracą, skoro wpuścili czternastolatka...
____________________________________________________________
Jest rozdział.
Czekam na opinie.
W następnym zrobi się ciekawiej
Dziękuje Wam za wszystkie komentarze.
Miłego dnia.