Ugryź ksztynkę (jap, jap)

Tłustej szynki (jap, jap)

Ale prosię (jap, jap)

Ma cię bracie w nosie

Ma cię....... xD

Dzień się zaczął miło, chujowo się zakończył. Kinia się postarzała o rok i z zemsty kazała nam jeść urodzinową pizzę. Zwiedziliśmy osiedle, troche szybko, bo uciekaliśmy przed drechami, ale też było miło (spaliliśy trochę kalorii + adrenalina dodająca pikanterii + zasada nr 1 ''Zwiększ Masę''). Się rozeszliśmy do domków. Zrozumiałam, że wracać z kimś, nie zawsze znaczy iść i się rozejść, czasem też to oznacza iść i zostać. Było względnie, zajebiście dość, uwzględniająć nawet futrującą nas mamę i żarcie do ręki na drogę powrotną. Dzieci znajomych zostały tego dnia na noc i musiałam się ściskać z moim nie chudym braciszkiem na moim łóżku. Poczekałam, aż zasną i zrobiłam sobie tą cudną kolacjowo śniadaniową wyżerkę. Myśłałam, że teraz może być tylko lepiej, no ale jak zawsze, ktoś zlał mnie zimnym moczem zmywająć przy okazji te landrynkowe rzygi sprzed oczu i było tylko bardziej w pytke Zbysia...no przynajmniej się zdało (raczej ledwo, uf na szczęście) i uciekło z tego psychodelicznego piekła zwanego potocznie GIMNAZJUM !!

No i to było tak.