nic...jebany natłok myśli które gnieżdżą się z mojej głowie nie mając ujścia. nie mam się do kogo odezwać, przytulić, porozmawiać.
lubię to zdjęcie..
kiedy to ja się pierwszy raz się do Ciebie odezwałam? no tak, gdzieś na dniach będzie już pełny rok. ale szybko minęło...tak jakby kilka dni w rzeczywistości trwające 12 miesięcy, podczas których zdążyłam poznać Cię na wylot. tak więc, żyjemy sobie już niespełna 10 miesięcy mając nadzieję że przeciągnie się to jeszcze dłużej, życzę sobie szczęścia, dużo.
jak ja się cieszę że za chwilę pójdę spać i jutro zacznie się kolejny, piękny dzień. odwiedzi mnie Kuba, może choroba trochę ustąpi, obejrzymy jakąś komedię romantyczną i wszystko będzie cacy i pięknie...
ja się tylko patrzę i wyhaczam ludzi którzy czytają z mojego wzroku.