Zdjęcia może nie za fajne. Wiecie przecież, że jestem tylko zwykłym amatorem :PP
A więc zaczynam opowiadać :P
Ten słoneczik smbolizuje słoneczko, które wyszło po południu. Zrobiło się okropnie gorąco, ale wcześniej było strasznie pochmurno, więc czytałem sobie książke, a mając za sobą niezbyt przespaną noc zrobiłem sobie kawę. Siekiera okropna. Pierwszy łyk, masakra, zrobiło mi się okropnie gorąco, serce waliło jak oszalałe. Ogólnie kawinkę piłem dwie godziny :D A gdy już było słoneczko, mamuśka wysłała mnie do sklepu po ten o to specyfik po lewej !ACE! :D:P Wsiadłem na rowerek i pojechałem.
Jestem w pierwszym sklepie. Spotykam Dominikę, której nie widziałem już wieki. Pogadaliśmy sobie chwilkę i umówiliśmy się na spotkanie. Ale dopiero na pod koniec wakacji, bo dzisiaj musiala wrócić do domu :( A do Ryglic przyjeżdża tylko na wakacje. Niestety nie kupiłem tam ACE Lemon, więc zrezygnowany odstawiłem koszyk na swoje miejsce i natknąłem się na Martę, z jej nogą już lepiej. Od poniedziałku ma rehabilitacje, ale i tak jest okey :) Zamieniliśmy parę słów i jadę do innego marketu. Tym razem jego kolor to pomarańczowy. Tak w ogóle to słońce strasznie mocno świeciło :D Ale było tak przyjemnie, gorący wiatr i zimne słońce :d Mieszanka wybuchowa W pomarańczowym sklepie udało mi się kupić ACE, a przy okazji spotkać kolegę, który wrócil z Egiptu, parę słów i "dymanie" do domu :D Ach, zwrot "dymanie" przypomniał mi się z wycieczki do Pienin :D Szczęśliwy z takich obrotów zdarzeń, aż sobie podskoczyłem :D