Jak chcesz skomentować, to przeczytaj notke, jak nie, to nara ;P
A więc taaak...wczoraj tzn
01.maja odbył się jak co roku, "gitarowy śfientuff"-to po mojemu, a tak naprawde to
święto Gitary, we Wrocławiu. Byłam tam z siostrą...

Najpierw jej rodzice wypuścili nas z auta "po drodze", żebyśmy se tam doszły...a my taaak znamy Wrocław...

Kupiłyśmy bilet, i wsiadłyśmy chyba do nie tego autobusu co trzeba...ale potem już do normalnego. Skasowałyśmy bilety pod koniec drogi ale cii...

Ok. Doszłyśmy jakimś cudem na rynek. A tam ja oczywiście rozdwojenie jaźni, bo tam pełno Punk'ów i metalowców (w swoim żywiole

) i sie tylko na nich gapiłam jak ten cwel...

Daria musiała znaleźć w tym tłumie swojego bratai i jego kolege - Kube. Daria mądra palneła tekstem
"zapytajmy kogoś, czy nie widział małego chłopca, z długimi włosami, z gitarą..." No jasne. Bo tam
W OGóLE nie było chłopaków w długich włosach z gitarami...nie...tylko z jakieś tysiąc...

No więc trzeba było kupić karte do telefonu i zadzwonić, gdzie są. No i szukamy sklepu...godzina łażenia po Wrocławiu, bo wszystko pozamykane...

Aż w końcu znerwicowana Daria
"A tak w ogóle, to Cie nie lubie!"
ale znalazłyśmy w końcu sklep "z kartami i jedzeniem"

Oh oh był Paweł Kukiz (którego znam bo on kiedyś konia trzymał w tej stajni co jeździłam i tam przejzdzal) iii Ewelina Flinta...

ale i tak bardziej podobali mi sie Ci kolesie z gitarami - bez obrazy
Ogólnie było zajebiście, rekord pobity
Za rok będę też grać na elektrycznej (jak mi Michał założy mi tak idealnie struny żebym ich nie wrwała jak ja to zawsze robie...
tyle że najdziwniejsze, że zawsze wyrywam strune e
)ale pod warunkiem, że Daria też.
Tylko trzeba wcześniej miejsce zająć...Potem jak już żeśmy się poznajdywali, to trzeba było wrócić pociągiem do domu, tyle że nikt z naszej czwórki nie wiedział którędy do dworca...

I tak leżliśmy...aż w końcu poszliśmy za grupką ludzi z festiwalu z gitarami, kórzy też na dworzec szli

Ja przez całą drogę
"grałam hejnał na papierze"
Najlepiej było w na dworcu jak nie wiedzieliśmy do którego pociągu wsiąść...

Aż w końcu się udało xD i chcieliśmy pójść na sam koniec,do jakiegoś magazynu xD żeby se można było na podłodze siedzieć grać i sie wygłupiać.
No i poszliśmy ale tam była zła pani konduktorka która powiedziała do nas
"może troche ciszej? nie jesteście tu sami"
A my wszyscy wybuchneliśmy śmiechem...
i ten koniec nam sie nie podobał, więc poszliśmy na drugi koniec ale on był brzydki wiec wrocilismy na pierwszy koniec bo trzeciego nie bylo



Przez całą drogę praktycznie nie mogłam wziąć powietrza przez śmiech...i grałam potem na gitarze przez pokrowiec...
"Skąd wiesz że to oława?"
"Poznałam po śmietnikach."
"Ej, gdzie już jesteśmy? Za Brzegiem?!"
"Nie...bo tu nie rośnie rzepak a w Brzegu na polach rośnie."
"Ale ty jesteś głuchy..."
"sam jesteś głupi!"








a na fotce ja na budowie mojej mamy xD podobno nie moge tam wchodzić, ale my z daria umiemy nad i pod ogrodzeniami przechodzić...
