jestem meeega sprytna; zapisalam sobie na tym komputerku zdjecie, ktore juz kiedys dodalam- iq max.
czyli moj zajebisty lokiec, niewyprostowane wlosy i wnusiusia [<3] part two.
jestem zla. tak, po prostu zla.. no dobra, jeszcze niezadowolona. nie wiem co ze soba zrobic, snuje sie po domu, potem jakies eeee wieczorne atrakcje, ale... nie wiem, w dupie mam ny, kanadke i tak caly czas gdzies tam jestes. jestes i mnie wkurzasz. nie, nie wkurzasz mnie. wkurza mnie to, ze nie moge o tobie zapomniec, wkurza mnie to, ze nie chcesz mi pozwolic o sobie zapomniec. trudno mi sie przyznac, ze to wszystko traci sens... gdy ciebie nie ma.
i co? i wracam 31 sierpnia, i znowu ten sam schemat, znowu te dlugie wieczory, podczas ktorych nie ma sie ochoty na film, na ksiazke, na telewizje. kiedy lezy sie bez celu w lozku analizujac sufit, glowa peka od chaotycznych mysli, a serce placze, serce, bo oczy juz nie. oczy przez kilka pierwszych dni, potem boli tylko w srodku. co nie zmiena faktu, ze OFICJALNIE uwazam cie za idiote i swinie, bo chcialabym tak uwazac, wiesz? latwiej pogodzic sie z mysla o zmarnowanym czasie niz... z tym.
"zepsules mi dzien, a ja wciaz kocham cie'
no. dzisiejsza <pierwsza> porcja 'przemyslen' wylana z glowy, przelana na fotoblozka.