codzienność mnie dobija .

wróciłam do Korycina w sobote.

w piątek stałam w sztandarze

[ kurna mialam opowiadac od piątku ale opowiem od czwartku xd]

we czwartek byłam w metrze

[w morde! opowiadam od środy..]

we środe byłam na wchujdługim spacerze z Aską ;d

zadzwonila do mnie i chwile potem juz bylysmy a lipowej .xd

bylo wesolo .

 i w sumie chyba zaczne lubic spacery .

kiedyś je lubilam .

bylo w nich cos takieco odprezajacego .

ostatnimi czasy twierdzilam ze to strata czasu  .

zmieniam zdanie ;D

we czwartek poszlam z Olą doo metra.

wyjscie z reguly na jedno piwo .

i pewnie tak by bylo gdybym nie wyszla do toalety i wracajac nie spotkala Pietrasza. xd

wypilismy troche wiecej niz przewidywalam ..

znalezlismy sie w planecie alko

w lofcie

w greku

i tak kolo 2 bylam w domu .

zasypiając o 5

bo durna wlaczylam odtwarzac .

nim przesluchalam polowe listy byla juz 5:00 !

spiąc 3,5 godziny

wstalam w piątek .

w piątek sztandar . 

bylo ciezko .

potem skoczylysmy z Wiolą i Gosią do savony na tradycyjny zestaw xd

wieczor ?

http://www.youtube.com/watch?v=WXxV9g7lsFE

 to mi sie kojarzy z piątkowym wieczorem .

haah wyruszylismy za miasto swietowac koniec roku ;D

na ten jeden wieczor elunia byla ze mną ;D

bylo super . 

i nie moge doczekac sie 19 .

!

tyle z moich opowiesci  .

a teraz marnosc zycia ludzkiego  .

i przemijanie.

noosz do korwy nedzy .

czas plynie zbyt szybko .

a ja czuje sie bezradna .

moje lenistwo jest niesamowite.

potrafie caly dzien siedziec na tyłku .

podczas gdy moglabym zrobic cokolwiek .

isc na spacer .. 

kurwa , ide na spacer. !

nara ;D