Ciąg daszy mojego podziwu metamorfozą Miley. Siedze w domu sama. Mama wyjechała na weekend ,a ja wpadłam w doła, nie lubie samotności. Moja przyjaciółka albo na imprezie albo sie ucze, a ja jak zwykle nigdzie nie jestem zaproszona :(. Jeb*** klasa. Chyba sobie upieke jakieś dietetyczne owsiane ciacha. Jak bedzie mi sie chciało coś słodkiego a wiem że ta będzie, nie bede odczówała ta ogromnych wyrzutów sumienia, bo będą mało kaloryczne. Z biebania nici bo jestem chora, gardło nie daje mi spokoju. Z ogromnym bulem przyszedł w pakiecie katar który, nie pozwala mi oddychać przez co nie jestem wstanie przebiec nawet 100m. Chce już zime, buty kupione, kurtka wyprana, komin gotywy, rekawiczki zakupione i oczekiwania na śnieg :) Uwielbiam tą magiczna chwile gdy zaczyna prószyć pięny , biały i delikatny śnieżek. Nie moge uwierzyć dopiero co był sylwester poczatek roku a tu już 2014 nadchodzi wielkimi krokami. Zmiany chce zmian, potrzebuje ich. Fajnie że jesteście, że czytacie te moje pierdoły, niezgrabnie i niedokładnie połączone zdania, bo każdy doskonale wie, że z moim polskim kiepsko. A teraz do kuchni upiec ciasteczka i do ksiązek :) Jestem mega wdzieczna że jesteście:) Całuski :*