wciąż nie jestem pewna czy to dobra decyzja. za 2 tygodnie będę już w samolocie, jak dobrze że chociaż nie będę sama ale z trzema facetami :D przynajmniej nie będzie czasu na zastanawianie się nad tym czy na pewno chcę wracać i... czy mam do czego.
nie wiem czy zaczęłam trochę mięknąć czy to te kilka słów sprawiło, że wczoraj rano zachowałam się tak, jak się zachowałam. mimo to i tak najbardziej zwaliło mnie z nóg to, co usłyszałam wieczorem. jestem jeszcze w lekkim szoku, jednak nie straciłam kontaktu z rzeczywistością. myślałam, że jestem już całkowicie zimna i pozbawiona uczuć, przekonałam się że nie do konca jest tak, jak mi się wydawało. nie chcę nikogo zranić, nie jestem w stanie zaoferować niczego więcej niż przyjaźń, a teraz mam wrażenie że i ona chwieje się jak chorągiewka na wietrze. choć moje serce stara się wyrwać i uciec jak najdalej, to i tak należy wciąż do tego samego człowieka.