Moja krótka historia zaczęła się gdy miałam 13 lat .Poznałam Michała , miał on wtedy 17 lat . Pisaliśmy ze sobą pół roku , po pewnym czasie zaczął mi pisać teksty typu "podobasz mi się" , "od pewnego czasu zakochałem się w tobie" . Ja po tych słowach nie wiedziałam co mam mu odpisać , nic do niego nie czuła i w ogóle . Jakoś po dwóch tygodniach , zaczęłam coś czuć do niego nie byłam do końca pewne że to miłość . Nie pisałam mu nic , bo sama do końca nie byłam pewna swych uczuć . Którego dnia odważyłam się i napisałam mu co czuje i wgl. , od tamtego czasu zaczęliśmy pisać jak dwójka zakochanych osób . Po pewnym czasie zauważyłam że zaczynamy się od siebie oddalać , myślałam że niedługo starce z nim kontakt . Jak napisałam tak też się stało . Minęły dwa miesiące , odezwał się ! byłam szczęśliwa .. Okazało się że znalazł sobie dziewczynę (jak on to ujął "poznałem miłość swojego życia"..) . Z tego powodu było mi bardzo źle , nie wiedziałam co zrobić .. Zabrałam wsuwkę do włosów i wbiłam sobie ją w ręke ( łatwo się domyślić co zrobiłam) . Myślałam że będę żałować że się pocięłam , ale nie , nie żałuje tego .. Wiem że niektórym wyda się to chore , 13-latka cięła się z powodu jakiegoś chłopaka ... Od tamtego czasu tnę się regularnie bez powodu , wystarczy że zobaczę wsuwkę , żyletkę , cyrkiel , nożyczki czy długopis . Na początku były powody do cięcia , ale teraz już nie .. Próbowałam z tym skończyć ale ja nie potrafię .