Płyną puste dni, nic się nie dzieje i nic się nie zmienia. Co za pierdolona monotonia, a stabilizacji wciąż brakuje...
Nic mi się nie chce, nie mam ochoty nawet na towarzystwo. Czuję, że zamykam się w sobie.
Wszystko stało się dla mnie głupie, prawie nic mnie już nie cieszy, ewentualnie wkurwia, jeżeli wgl rusza.
Jutro poniedziałek, o zgrozo. Już teraz wyznaję jedno: BYLE DO PIĄTKU.
Nie wiem dlaczego wszystko jest takie trudne, a w szczególności moja własna psychika, której sama nie ogarniam.
Nie wiem też co mam robić ze swoim życiem, jest ostatnio jakieś takie do dupy całkowicie.
Mogłabym się znowu postarać, ale po co? I tak wszystko zawsze trafia szlag, szkoda fatygi.
Czuję się obco, muszę coś z tym zrobić, tylko jeszcze nie wiem co.
Nie chce by ten ból znikł.
To ostatnia rzecz jaka mi po Tobie została.
isiaisiu.