a tak właśnie się z Kejszą cieszymy, że idziemy na densing ;D
aleśmy pocieszne.
zajebiście było w niedzielę. fajnie jest poznać nowych ludzi, takich całkowicie nie ze swojego świata. wtedy człowiek dopiero uświadamia sobie, że nie ważne co lubisz i tak zawsze znajdzie się jakiś temat do rozmów z osobą, i której byliśmy pewni, że nie mamy żadnych wspólnych zainteresowań (chyba, że to Ania L. lol). i w ogóle insulina wymiata. i Insulina też xD
jak na razie siedzę i odświeżam co minutę stronę kochanego oke, bo mam nadzieję, że nie będę musiała czekać do rana. miałam nie wchodzić i dopiero w szkole popatrzeć, ale tak stwierdziłam, że jak będę miała po 30% z wszystkiego, to się tam na miejscu popłaczę z mojej głupoty i lepiej wiedzieć wcześniej. no ale, wiem, że zdałam. gorzej, że nie wiadomo na ile. coby się tylko dostać na ten Uniwerek i będzie dobrze.
a tymczasem szykuje się popijawa jutro, w sobotę, a w niedzielę może jakaś wycieczka krajoznawcza (?)...
ale! żeby nie było mi czasem tak dobrze na wakacjach, to Grzebień musiał jakąś akcję odje***ać, bo inaczej by mu chyba smutno było, że tylko on jest nieszczęśliwy i śmierdzi kupą. jednak mój exmąż Kuba mnie uratował i nie zawita Grzebień szacowny u progu moich drzwi. tak czy siak bym go nie wpuściła.
no, ale czas leci, plany wakacyjne już prawie ustalone. tak więc Kraków, Licz, pielgrzymka. może jeszcze raz Licz we wrześniu jak będzie chciał nas przyjąć. no i czeka mnie sprzątanie caaaałego strychu. nie ma to jak się wkopać w takie super akcje. trudno się mówi i się sprząta na strychu.
tyle mam do powiedzenia, bo... "to tu. to tutaj się rozstajemy."
cześć!