Po kilku na prawdę udanych dniach znów zawitałam w internacie, z czego w ogóle się nie cieszę. Chciałabym zostać w domu i nigdy więcej tu nie wrócić. Niestety life is brutal.
Muszę nauczyć się jeszcze na biologię.
Na prawdę, gdyby mi się chciało tak, jak mi się nie chce, to byłoby wspaniale.
Pieczywo chrupkie, gumy do żucia, woda, jabłka oraz twarożek kanapkowy liczący 103 kcal na 100 g został zakupiony. Mam co jeść. Z głodu nie umrę, z przejedzenia tym bardziej.
Byle do środy, bo Mama przyjedzie! <3
Tęsknię, ja pierdzielę.