photoblog.pl
Załóż konto
Ważne!

Zdjęcie widoczne dla użytkowników posiadających konto PRO

Kup konto PRO
Kategoria:
opowiadania
Dodane 1 WRZEŚNIA 2013
245
Dodano: 1 WRZEŚNIA 2013

wczesniejsza czesc

Day is collection of hours. 6

 

- Anka? Anka?! Cholera!- wykrzyknęła.

Postanowiła oddzwonić, trzęsącymi się rękami wybrała numer koleżanki.

Ale telefon Anki był wyłączony.

- Cholera! Co ja mam zrobić?- myślała.

Wybrała ponownie numer, nadal wyłączony.

Zarzuciła bluzę i pobiegła do domu Anki.

Zapukała do drzwi, nikt nie otwierał, za drzwiami było słychać że ktos się kłóci.

Zapukała jeszcze raz, tym razem mocniej. Drzwi otworzył prawdopodobnie ojciec Anki.

- Jest Ania?

- A kim Ty jesteś?- warknął.

- Jej przyjaciółką.- odpowiedziała przestraszona.

- Anki nie ma.- powiedział i trzasnął drzwiami.

Wyszła przed blok i ponownie wybrała numer Anki. Odebrała.

- Anka? Gdzie Ty jesteś?

- Majka? Ratuj mnie! Błagam!

- Gdzie jesteś?

- Nie wiem, tu jest ciemno. Majka ratunku.- Anka płakała do telefonu.

- Cholera! Skąd mam wiedzieć gdzie Ty jesteś.

- Czekaj, pamiętasz ten budynek obok skrzyżowania?

- Te ruiny?!

- Yhym, przyjdź tu, proszę.- błagała Anka.

Za chwilę połączenie zostało urwane.

Majka niewiele myśląc poszła w wskazane przez Ankę miejsce.

Było ciemno, ale słyszała jakieś głosy. Postanowiła podejść od tyłu i zobaczyć przez okienko czy Anka tam jest.

Szła najciszej jak potrafiła. Nagle usłyszała jakiś szmer, dochodzący z krzaków.

Bała się, ale musiała uratowac Ankę. Szła przed siebie.

W pewnym momencie poczuła tylko mocne uderzenie w tył głowy i upadła.

 

***

 

- Rany jak zimno.- pomyślała.- gdzie ja jestem?

- Majka! Dzięki Bogu!- Anka rzuciła się na Majkę.

- Ała, nie ruszaj. Chyba mam złamaną rękę.

- Przepraszam.

- Jak Ty się tu znalazłaś?

- Tak jak Ty, tylko że po mnie zadzwoniła Laura.

- A to...

- Tak, suka. To podstęp, mści się.

- Anka musimy stąd uciekać, to jakaś psychopatka.

- Ciekawe jak?

Majka rozejrzała się. Było ciemno, więc za duzo nie było widać.

Podniosła się i szła opierając się o ściany. Nagle poczuła, że w jednym miejscu ściana jest...miękka.

Szarpnęła i okazało się, że da się wyjść.

- Anka, chodź, zwiewamy.

- Majka, jesteś wielka!

- No jestem, nie musisz mi mówić, odchudzam się- zaśmiała się.

- Nie czas na żarty, zwiewamy stąd póki czas.

Majka powiększyła dziurę i wydostały się. Pobiegły pod blok Anki.

- Siadaj! Co z tą ręką?- zapytała Anka.

- Nic, da się żyć.

- Poruszaj.

Majka poruszyła ręką.

- Cała- usmiechnęła się.

- Uff. Majka, dziękuję Ci. - powiedziała Anka- ona mogła mi coś zrobić...

- Nie ma za co, lubię przygody- zaśmiała się.

- To nie jest smieszne- szturchnęła ja w bok.

- Ała!

- O przepraszam.

Siedziały na trawie, w środku nocy zamiast spać spokojnie w domu.

- A Tobie nic nie jest?- zapytała Majka.

- Prawie nic.

- Prawie?

Anka podniosła kawałek koszulki i pokazała brzuch, na którym było widac kilka ciętych ranek.

- Laura to zrobiła?

- Niestety- powiedziała Anka- powiedziała mi, że musze poczuć ten sam ból...

- A to głupia świnia!

- Majka, musimy uważać, to psychopatka.

- Wiem, ale najpierw musisz opatrzyć brzuszek, szkoda go, bo jest taki piękny.

- Przestań, poradzę sobie jakoś.

Majka źle się czuła, zaczęło kręcić jej się w głowie.

- Anka, musze iść do domu.

- Dobra, ale uważaj na siebie, daj znać czy doszłaś cała i zdrowa.

- To 5 minut drogi, spokojnie- zaśmiała się.

- Ale ja martwię się o moją przyjaciółkę.

Majka usmiechnęła się. Wstały, Anka cmoknęła ją w policzek i jeszcze raz podziękowała.

Rozeszły się do domów. Majka dotarła do domu, matka na szczęście już spała.

Rozebrała się, była cała w siniakach i zadrapaniach, a na dodatek ledwo ruszała ręką, na szczęście lewą.

Umyła się, opatrzyła rany i założyła legginsy i bluzkę z długim, żeby mama nie zauważyła, że coś jest nie tak. Zasnęła. Nazajutrz rano weszła do kuchni, mama siedziała juz przy stole.

- Przygotowałam ostatnie wspólne śniadanie- usmiechnęła się.

- To miło mamo, ale nie mam ochoty.

- Coś się stało? Gdzie byłaś wczoraj w nocy?

- Przed blokiem rozmawiałam z Anką.

- Zjedz coś, marnie wyglądasz.

Majka z wielkim trudem coś zjadła, żeby mama się odczepiła.

Chwilę milczały, potem jeszcze chwilę rozmawiały i nadszedł czas pożegnania.

- Tak mi smutno, że musze Cię tu zostawić córeczko.

- Mi tez smutno mamusiu.

W oczach jej matki pojawiły się łzy.

- Mamooo, przecież jeszcze się zobaczymy- uśmiechnęła się i przytuliła matkę.

- Przepraszam- matka wytarła łzy i przytuliła mocno córkę.- Do zobaczenia za jakiś czas.

- Do zobaczenia mamo- powiedziała z usmiechem- i nie smuć się.

Poprzytulały się jeszcze chwilę i matka Majki zabrała walizki i wyszła.

Majka nawet nie posprzątała, ubrała się, zabrała rzeczy i wyszła do szkoły.

Po drodze myślała o tym co wydarzyło się w nocy oraz o tym czy spotka dziś Laurę.

Szła przed siebie, nie zwracając na nikogo uwagi. Weszła do szkoły i jak zwykle udała się w strone klasy.

Anki jeszcze nie było, nikogo nie było.

Usiadła w ostatniej ławce, tam gdzie zwykle siedzi Anka i czekała, aż ktoś przyjdzie.

Jak zwykle gapiła się w okno i myślała o liściku od Kacpra.

 

Nagle drzwi od klasy się otwarły i Majka zobaczyła w nich...

 

cdn...

Amelia