Wróciłam z tego cholernego szpitala.
Chodziaż wczoraj myślałam.że znowu tam trafię ;/
Te kilka dni ciągnęło się zdecydowanie zbyt zbyt ;p
No,ale Mamusia była i Michał ciągle przyjeżdżał i dziadkowie z Kamilem i Aldona co chwilę się pojawiała.
Potem dokoptowali mi towarzystwo na salę:)
Było miło...jeśli można takim słowem to określić...
5 godzin bez wychodzenia z łózka;
kaszanka w krplówce;
przegadanie całej nocy z panią z sali;
ciągłe chodzenie do zabiegowego;
dziwne rozmowy przez telefon;
niekończące się fochy na Misia;
Nie było źle,ale mam nadzieję,że tam już nie trafię :)
No tak...
Ogólnie to mam w chuj zaległości i właśnię się uczę i przepisuję zeszyty.
Tutaj to tylko tak na chwilę,bo dawno nie pisałam,
i mi tego brakowało xD
Kocham najmocniej na świecie !
Michał <3