Koncert w Spichlerzu mogę ocenić przy najlepszych chęciach średnio... Pierwsza kapela o
nazwie FATE dawała naprawdę czadu... i nie mówię tego tylko dlatego że poznałem ich
wokalistę :) ale naprawdę czuło się moc... drugi zespół natomiast o nazwie SoundKillers zabił
całkowicie ,,dźwięk" i nie mówię tego wcale złośliwie ale wokalistka tej grupy zniszczyła mi
i Martynce swoim pseudo śpiewem bębenki w uszach... ale mimo to życzę im
powodzenia na trudnej ścieżce lokalnej sceny muzycznej... :)