Nienawidzę tej pustki po przeczytaniu świetnej książki, nagle robi się tak przeraźliwie cicho, nic nie jest już takie samo, nagle wiesz, widzisz, czujesz, słyszysz więcej i inaczej. Świat nagle się zmienia.
"S@motność w sieci" zdecydowanie zamuje jedno z wyższych miejsc na mojej liście tych najlepszych. Niewyobrażalny jest fakt, ile emocji, uczuć można wzbudzić słowem. Jest we mnie stanowczo za dużo empatii.
Z innej beczki, gatunek faceta, którego można nazwać dżentelmenem, staje się gatunkiem, któremu zagraża wymarcie, to smutne. Znam dżentelmena, jednego, z pośród wszystkich moich znajomych tylko on zasługuje na takie miano, boje się kierunku w jakim idzie ten świat. Ten człowiek... jest pięknem samym w sobie. Pierwszy raz znam kogoś kto ma w sobie mnóstwo szacunku dla kobiety tylko dlatego, że jest kobietą, zazdroszczę jego przyszłej żonie.
Bryan Adams jakoś tak dziwnie wzbudza we mnie uczucie samotności, na świecie jest ponad 7 miliardów ludzi, to niemożliwe, że istnieje w ogóle coś takiego jak samotność, a jednak. Ostatnio zdałam sobie sprawę, że najbardziej samotna czuje się siadając lub przechodząc obok człowieka, którego znałam kiedyś jak własną kieszeń i nagle przez dziwnie poplątany splot zdarzeń, ta osoba staje się zupełnie obca, do tego stopnia, że nie wiem nawet czy powinnam powiedzieć chociażby głupie "cześć". Zawsze wtedy wpadam w stan dziwnego rodzaju smutku.
Lubie to miejsce, mogę tu przyjść kiedy chcę, wrócić do wspomnień, zapisać nowe i jakoś tak nawet nie interesuje mnie to czy ktoś to w ogóle czyta. Muszę kupić jakiś fajny notatnik, robienie pamiętnika z miejsca do którego wszyscy mają dostęp to chyba nie jest dobry pomysł, choć ja już dawno upadłam na głowę :)
"Jest taki moment, kiedy ból jest tak duży, że nie możesz oddychać. To jest taki sprytny mechanizm. Myślę, że przećwiczony wielokrotnie przez naturę. Dusisz się, instynktownie ratujesz się i zapominasz na chwilę o bólu. Boisz się nawrotu bezdechu i dzięki temu możesz przeżyć"
"Ludzie poruszają się po wytyczonych przez los albo przeznaczenie obojętnie jak to nazwać trasach. Na mgnienie oka krzyżują się one z naszymi i idą dalej. Bardziej niż rzadko i tylko nieliczni zostają na dłużej i chcą iść naszymi trasami. Zdarzają, się jednak i tacy, którzy zaistnieją wystarczająco długo, aby chciało się ich zatrzymać. Ale oni idą dalej"