Zanim przeczytasz rozdział spójrz na zdjęcie. Potem przeczytaj rozdział i napisz w komentarzu co pomyślałeś patrząc na zdjęcie zanim przeczytałeś.
---------------------------------------------------
2 tygodnie później
*OCZAMI CAREN*
Piękne widoki. Las, góry, wodospad, błękitne niebo, ciepłe powietrze.
Stoję na końcu kwiatowego dywanu. Po obu stronach masa ludzi. Na drugim końcu dywanu stoi urzędnik, świadkowie i ON-mój wybranek.
Jestem ubrana w piękną, białą suknię, taką o jakiej zawsze marzyłam, na nogach mam białe balerinki. Moje włosy swobodnie opadają na moje ramiona i układają się w lekkie fale.
Z uśmiechem na twarzy podchodzi do mnie mężczyzna, bierze mnie pod ramię i szepcze "Cieszę się twoim szczęściem". Stawiamy pierwsze kroki w stronę prowizorycznego ołtarza, rozbrzmiewa melodia z instrumentów orkiestry, której towarzyszy śpiew ptaków. Wolnym krokiem doszliśmy na przód. Mężczyzna przekazuje moją dłoń mojemu przyszlemu mężowi, chłopakowi o zielonych oczach, pięknym, szczerym uśmiechu, z dołeczkami w policzkach i pięknymi lokami na głowie. Jest ubrany w elegancki, szary garnitur. Nasi świadkowie: wysoka dziewczyna o niebiesko-zielonych oczach i jasno brązowych włosach, ubrana w śliczną, delikatną, różową, pudrową sukienkę i chłopak, bardzo do niej podobny, jednak tylko po kolorze oczu i włosów, nie mogą być rodzeństwem. Mają inne rysy twarzy i inne uśmiechy. Chłopak jest ubrany w czarne spodnie od garnituru i bluzkę w paski.
Spojrzeliśmy sobie z Loczkiem w oczy i uśmiechnęliśmy się do siebie. Oczy mi się zaszkliły ze szczęścia.
Urzędnik zaczął ceremonię. Powtorzyliśmy kolejno po nim przysięgę i wypowiedzieliśmy magiczne "TAK". Wzajemnie nałożyliśmy sobie piękne, srebrne obrączki z grawerem wewnątrz. Oficjalnie byliśmy mężem i żoną. Uczciliśmy to namiętnym pocałunkiem i usłyszeliśmy oklaski od gości. Ze splecionymi dłońmi poszliśmy na małą scenę gdzie podziękowaliśmy wszystkim za przybycie. Zatańczyliśmy pierwszy, piękny, lekki taniec, a potem oddaliśmy parkiet innym parom. Sami zaś poszliśmy na spacer. Słońce jeszcze ładnie świeciło. Doszliśmy do jakiejś przepaści, na którą był zawieszony most z sznurów i desek łączący z drugą stroną. Stanęłam z chłopakiem oko w oko. Utopiliśmy się w swoich spojrzeniach. Zbliżał się do pocałunku. Uśmiechnęłam się i odbiegłam od niego krzycząc "Złap mnie, będzie nagroda". Wbiegłam na ten most, on stanął przy krawędzi, robiłam kolejne kroki oglądając się za siebie. Stał i patrzyl się. Nagle liny się urwały, a ja leciałam w dół i krzyczałam "Kocham cię". Wpadłam do lodowatej, rwącej rzeki.
Usłyszałam stłumione rozmowy jakiś ludzi. Głowa bolała mnie niemiłosiernie jak każda inna część ciała. Próbowałam otworzyć oczy i po wielu próbach mi się udało. Oślepiły mnie światła. Na jednej ze swoich dłoni poczułam coś ciepłego. To inna dłoń. Zacisnęłam ją, aby dać temu komuś znak.
*OCZAMI HARRY'EGO*
Ze snu wyrwało mie ściśnięcie mojej dłoni. To Caren. Ona ją ściskała. Spojrzałem na nią. Miałą otwarte oczy, a w moich oczch były łzy.
-Lou, Claudia! Obudziła się! Idź po lekarza!-powiedziałem.
Przyjaciel wybiegł z sali i wrócił po chwili z lekarzem. Ten podszedł do niej i zaczął się jej przyglądać.
-Pamiętasz co się stało, Caren?-zapytał. Z jej strony zero reakcji.-Caren, słyszysz mnie?
-Jesli to ja jestem Caren, to tak, słyszę...-odpwoiedziała zachrypniętym głosem.-Boli mnie głowa...
-Yhym... Zaraz dostaniesz leki.-powiedział.-Chłopcze, chodź tutaj...-zawołał mnie-Wiesz kto to jest?-zwrócił się do niej.
-Wiem, że mam na imię Caren, bo pan mi powiedział. Wiem, ż najwyższy szczyt na ziemi to MountEverest, a stolicą Francji jest Paryż, ale nie wiem kim jeste on, ani nie wiem nic ze swojego życia. Dlaczego?
-Żartujesz, prawda?-spytałem ze łzami w oczach.
-Przepraszam...-wyszeptała.
-Amnezja-postawił diagnozę lekarz.-Może to potrwać kilka dni, tygodni... Może w ogóle nie odzyskać pamięci... Teraz proszę jej nie przemęczać, ale za kilka dni trzeba jej zacząć przypominać różne rzeczy, wtedy są większe szanse...
Przytaknąłem tylko. Lekarz wyszedł i przyszła pielęgniarka, która dodała coś do kroplówki. Usiadłem na krześle obok łóżka dziewczyny.
-My z Claudią przejdziemy się na spacer, prawda kochanie?-Dee przytaknęła. Chłopak pomógł jej usiąść na wózek inwalidzki, którym się poruszała.-Zadzwonimy do chłopaków i mamy Enn.-powiedział i wyszli z sali.
Spojrzałem na Caren. Patrzyła na mnie i chyba próbowała wysilić swój umysł, by sobie coś przypomnieć.
-Możesz się uśmiechnąć?-poprosiła. Zrobiłem to, dla niej.-To ty... Śniłeś mi się...
-Naprawdę? O czym był ten sen?
-Wiem, że to dziwne, nie wiem kim jesteś, ale to był nasz ślub. Naszymi świadkami byli ci co wyszli. Poszliśmy na spacer, wpadłam w przepaść, krzyknęłam "Kocham cię" i wylądowałam w zimnej wodzie. Potem otworzyłam oczy... Dziwne, nie?-poczułem ciepło na sercu. Gdzieś w głębi mnie kochała, ale nie pamiętała o tym.-Kim dla mnie jesteś?-tego pytania bałem się najbardziej. Bo nie wiem czy powiedzieć jej prawdę czy zmniejszyć nasze uczucie jakim się darzymy do przyjaźni..? Nie, nie będę jej okłamywał.
-Jesteśmy parą, od roku. Wczoraj była nasza rocznica, przyniosłem ci kwiaty, spałaś... Kocham cię. Wiem, że ty teraz nie wiesz nic o swoich uczuciach do mnie i jest mi z tym ciężko, ale przeżyję. Przyjedzie twoja mama, za około tydzień wypiszą cię ze szpitala, wrócimy do Londynu, do przyjaciół, wszystko sobie przypomnisz...
-Przepraszam... Ja chcę coś pamiętać, ale nie mogę... Pomożesz mi, prawda?
-Oczywiście...-pocałowałem ją w rękę, a potem przyłożyłem ją obie do policzka.
Chcę aby to się udało, aby pamiętała. Rodzina zajmie się jej dzieciństwem, a ja wspólnymi chwilami. Jak sie poznaliśmy, jak zostaliśmy parą, nasze spiski przeciwko Lou i Dee, jej ucieczka do NY i nasze pojednanie, wspólne święta, sylwester, rejs po Karaibach na moje urodziny i wiele, wiele innych. Chłopcy i dziewczyny też pomogą.
-Przypomnisz mi swoje imię?
-Harry...-uśmeichnąłem się do niej. Stęskniłem się za jej głosem.
-Niall, Zayn, Liam i Louis?-wypowiedziała te imiona, a ja się zdziwiłem.-Wiecznie głodny, idealna fryzura, ten rozważny i marchewkowy chłopiec.-spojrzałem na nią jeszcze bardziej zdziwiony.-One Direction. Wszyscy byli na ślubie.-uśmiechnęła się-Tak?
-Yhym... Może uda się szybciej...
-Chciałabym...-powiedziała cicho, a jej powieki się zamknęły. Straciła przytomność. Zawołałem pielęgniarkę, która podała jej leki i Caren poszła spać z lekkim uśmiechem na twarzy.
--------------------------------------------------
102. Czyli koniec...
Chciałabym wam wszystkim podziękować, że to czytaliście.
Kini-ciągle mówi, że mnie kocha, mówi, że mam napisać książkę, w jednym komentarzu mnie uwielbia i każe pisać dalej, a w kolejnym mnie zabija za taki potok spraw :) Była tu chyba ze mną od początku, albo prawie od początku. Zaczęłyśmy ze sobą pisać o solonej herbacie xD tak. jest świetną dziewczyną, której nigdy na żywo nie spotkałam, ale ją bardzo polubiłam.
Ann-która jest anonimem :) ale wiem, że jej rodzice są nauczycielami i jest ode mnie o rok młodsza i uczy sie grać na fortepianie, albo pianinie :) ciągle pisała mi długie komentarze, na które odpowiadałam taką samą długością. ciągle pisała mi jaka jestem świetna, zajebista i wgl. i że mnie kocha. też ją kocham, za to, że powiedziała, że nie może żyć bez tego opowiadania.
Adzie-która była tu od początku, na początku nie wiedziała, że to ja. potem jej to wyznałam, trudno było trzymać tożsamość w tajemnicy przed jedną z przyjaciółek z klasy. mówiła mi jakie to moje opowiadanie jest cudowne i wgl. i że mnie kocha :) szukała mi zdjęć do rozdziałów i zarazem inspiracji.
Angelice-która dowiedziała się o opowiadaniu przy 40 którymś rozdziale i nie miała internetu dlatego jej je drukowałam. Pierwszy rozdział przeczytała w mcdonaldzie xD i nie wyrabiała ze śmiechu, dlatego schowała to i przeczytała w domu. Potem rozdziały czytała jako druga osoba zaraz po mnie i to z wyprzedzeniem :) zamiast się uczyć kazała mi pisać dalej. nawet pisała za mnie w zeszycie z geografii żebym wymyslała dalej xD Kochana! Męczyła mnie abym zdradziła jej zakończenie, ale tego nie zrobiłam, pokazałam jej tylko to zdjęcie, więc dopiero teraz to przeczyta.
Marcie-na początku śmiała się z niektórych wydarzeń, jej też to drukowałam. ale potem też ciągle kazała mi pisać dalsze rozdziały :D
KOCHAM WAS!
I teraz taka niespodzianka, bo pewnie wszystkie płaczecie, że to koniec... :D Po wakacjach lub w sierpniu dodam jeszcze kolejny rozdział :D I kolejny dopóki nie skończą mi się pomysły, będę miała czas i internet. :D Ta dam!
Tym czasem ja idę się pakować, bo jutro wyjeżdżam i jestm offline do września albo sierpnia.
Miłych wakacji! Pięknej pogody! Niezapomnianych przygód!
<33333
Follow me on twitter: @ImLouder1