*OCZAMI HARRY'EGO*
Od rana siedzieliśmy w studiu i nagrywaliśmy. Dzisiejszy dzień był przeznaczony na dwie piosenki.
Po półtorej godzinie zrobiliśmy sobie przerwę. Niall i Liam poszli do bufetu, Zayn poszedł się przewietrzyć, jak to ujął, ale raczej każdy wie, że poszedł na fajkę. W domu stara się nie palić, ale na wyjazdach uzupełnia braki nikotyny. Louis poszedł do łazienki, a ja zostałem i podłączyłem telefon do ładowania. Włączyłem go. O, wiadomość od Caren. Usiadłem na kanapie i przeczytałem "Kochamy cię Harry". Pomyślałem sobie "Ja też cię kocham Słońce" i tak patrzyłem na tego sms'a, aż coś rzuciło mi się w oczy. "Kochamy"? MY? Czy to oznacza, że... że będę ojcem? Na samą myśl o tym uśmiechnąłem się sam do siebie.
-Co ty taki radosny?-zaśmiał się Lou.
-Patrz...-podałem mu telefon gdy usiadł koło mnie.
-Nooo... Wszyscy wiem, że cię kocha...-stwierdził.
-Nie, nie! Wczytaj się!-poleciłem.
-Kochamy cię Harry... Chwila, chwila... MY?-uśmiechnąłem się.-Czy to oznacza, że będę wujkiem?-powiedział uradowany.
-Prawdopodobnie... Nic nie mów na razie chłopakom, najpierw muszę zadzwonić do Enn...
-Okej, okej...-rzucił mój telefon na kanapę i się do mnie przytulił.
-Tutaj takie Larry moment, a mnie nie ma?-zaśmiał się Zayn.
-Ej, Lou, już puść. Idę zadzwonić.-puściłem mu oczko.
Wziąłem swój telefon i poszedłem do łazienki. Zadzwoniłem, ale włączyła się poczta głosowa. I tak kilka razy. Postanowiłem zadzwonić do Claudii, ale u niej to samo. Może chciały mieć spokój podczas zwiedzania Rzymu... No nic... Dowiem się wieczorem. Wróciłem do chłopaków, akurat coś jedli, przyłączyłem się.
-I co?-zapytał cicho Louis.
-Nie odbiera i Claudia też nie... Pewnie chciały mieć spokój na zakupach...-oznajmiłem.
-Pewnie tak...-uśmiechnął się.
Do hotelu wróciliśmy około 19:00. Po nagrywaniu obgadywaliśmy szczegóły kolejnych nagrań, byliśmy na wywiadzie i późnym obiedzie.
Rozsiedliśmy się w salonie, a Niall zatopił się w świecie internetu.
-Jaki fajny światowy trend "Caren i Claudia"-oznajmił.
-Kliknij i zobacz co przeskrobały.-zaśmiał się Zayn.
-Dużo linków-powiedział blondyn-Wybierzmy na przykład ten...-powiedział z uśmiechem, który momentalnie zszedł z jego twarzy i został zastąpiony przerażeniem w jego oczach.
-Co masz taką minę?-zaśmiał się nerwowo Lou-Zdradziły nas?
Liam podszedł do Niall'a i jego mina też była przerażająca jak spojrzał na monitor. Z ciekawości zabrałem im laptopa i zacząłem czytać. Rzucający się w oczy nagłówek "Wypadek autokaru we Włoszech"... Czytam dalej: "O godzinie 11:00 czasu lokalnego miał miejsce tragiczny wypadek autokaru jadącego do Rzymu. Nasz paparazzi jechał za nim, ponieważ jechały nim prawdopodobnie dziewczyny Harry'ego Styles'a i Louis'a Tomlinson'a (Caren Toress i Claudia Limonadey). Kilka minut przed wypadkiem fanka dodała z nimi zdjęcie na twittera (zdjęcie).
Reporter opowiada o zdarzeniu:najpierw autokar otarł się mocno o górę po lewej stronie, następnie jechał zygzakiem, nie zmienił kursu na zakręcie i wpadł w przepaść. Natychmiast zadzwoniłem po pomoc. Zjawili się w szybkim tępie.
Szczegóły nie są jeszcze znane".
Miałem łzy w oczach. Nie, to nie jest możliwe! Ich tam nie było! Oni kłamią! Wmawiałem sobie...
-Co się tak gapisz?!-wrzasnąłem na Zayn'a.-Włącz wiadomości!
Zdzwiony zrobił to o co go prosiłem. Na ekranie pojawiły się zdjęcia z miejsca wypadku.
-Na razie wiemy, że zginęły 3 osoby, w tym kierowca pojazdu. Osoby, które przeżyły zostały w ciężkim stanie przetransportowane do szpitala-mówiła reporterka.
-Po co to oglądamy?-zapytał nerwowo Louis.
-Lou, debilu!-krzyknąłem-Dziewczyny jechały tym autokarem!-powiedziałem przez łzy, ich miny były przerażone.
-Nie! Powiedzcie, że to nie prawda!-krzyczał zrozpaczony chłopak do którego w końcu dotarły fakty.-Liam?!-ten spojrzał na niego smutny-Niall?!-on nic nie odpowiedział, bo płakał.-Zayn?!-ten pokiwał tylko głową na "nie".
-Bliskich poszkodowanych prosimy o skontaktowanie się z nami. Jeśli mógłbyć tam ktoś kogo znacie, dzwońcie. Potrzebujemy pomocy z rozpoznaniem tożsamości niektórych osób.-powiedział policjant.
-Liam! Dzwoń!-wydarł się Louis.
Chłoapk wziął telefon i wyszedł. Siedzieliśmy cicho i przygnębieni. Przyjaciel wrócił po około 15 minutach.
-Hazza, Lou, pakujcie się.-oznajmił-Helikopter będzie za 30 minut.-spojrzeliśmy na niego zdziwieni.-Dzwoniłem do Simon'a. Kazał wam lecieć.
Zerwaliśmy się z przyjacielem z miejsc. Dobrze, że jeszcze się zupełnie nie rozpakowałem. Włożyłem rzeczy do walizki byle jak i byłem już gotowy.
Helikopter wylądował na dachu i zabrał nas do Włoch.
Całą drogę siedzieliśmy cicho. Rozmyślałem. Czemu akurat nam musiało się to przytrafić? A może to okropna pomyłka? Ale jeśli byłaby to pomyłka to nie lecielibyśmy tam. W jakim są stanie? A najważniejze czy żyją..? Żyją, prawda? Muszą... Myśli nie dawały mi spokoju, ale zasnąłem i obudziłem się przed lądowaniem. Po chwili byliśmy w szpitalu. Caren i Claudia były akurat operowane od kilku godzin. Udaliśmy się pod salę i czekaliśmy na krzesłach.
-Będzie dobrze, prawda?-zapytał Louis. Co ja mam mu powiedzieć? Sam zadałbym komuś to pytanie. Też chcę wiedzieć, że wszytsko będzie dobrze...
-Nie wiem... Miejmy nadzieję, że tak...
Wtedy zza dużych drzwi sali operacyjnej wyszedł lekarz, a za nim kolejny.
-Panowie są z rodziny Caren Toress lub Claudii Limonadey?-zapytał jeden z nich.
-Tak.-odpwoiedziałem bez namysłu-Co z nimi?
-Zapraszamy do gabinetu...-odpowiedział.
Obawiałem się najgorszego, bo wyraz jego twarzy był ponury. Poszliśmy za nimi.
--------------------------------------------------
100. Ale dużo już tych rozdziałów.
Dzisiaj mnie kuzynka obudziła o 10.30 i stwierdziła, że to już środek dnia a ja jeszcze śpię, potem zadzwoniła do mnie Lexi i poszłyśy do Maca, a tam była jakaś zagraniczna wycieczka i piękni chłopacy *.*
Piłyśmy sobie taką wodę vitaminową jak w VideDiary chłopacy mieli :D
Jest gorąco. U mnie w pokoju sauna, a u brata zimno -,-
Oglądam 3 raz tego dnia UAN, a wczoraj oglądałam 4 razy :D xD
Oglądam dzisiaj meczyk :D
Miłego wieczoru ;***
Follow me: https://twitter.com/ImLouder1