"Spadając z Nieba"
"Głuchy skowyt rozległ się w zimnym, nocnym powietrzu. Odłupane kawałki kory żarzyły się lekko, a niewielkie płomienie lizały źdźbła trawy. Oczy, które zwykle przypominały czarną otchłań, zmieniły swój wyraz. Pojawił się w nich strach, który może czuć nawet bezmyślny chowaniec. Przyzwany jedynie po to by zadowolić swego Pana, zawiódł. Demon wiedział zaś, że Fanatyk nie wybacza takich błędów. Nawet w jego umyśle, zawładniętym wolą przyzywającego, pojawiła się iskra strachu. Iskra, która przemieniła się w gorejący płomień, lecz zgasła tak szybko jak się pojawiła. Ostrze znalazło drogę pomiędzy stalowymi splotami mięśni i odebrało demonowi jego materialną postać. Ogar zaskowyczał po raz ostatni i zamienił się w popiół, który rozwiał wiejący wiatr. Człowiek w czerwonym płaszczu otarł miecz machinalnym ruchem, po czym jego dłoń automatycznie poprowadziła go do pochwy. Gdy zniknął w niej z cichym mlaśnięciem, Mugen odwrócił się do rycerza. Sven leżał nieruchomo. Całe jego ciało parowało, tak silnie, że kłęby pary prawie całkowicie go zasłoniły. Czerwony jednym cięciem rozciął zaczepy napierśnika i odkopnął rozgrzane żelazo na bok. Przyklęknął przy leżącym i bacznie się mu przyjrzał. Wyglądało na to, że żyje i nie odniósł żadnych obrażeń. Mimo to, człowiek w czerwonym płaszczu był ostrożny. Może aż nazbyt. Skupił bowiem całą swoją uwagę na rycerzu, nie zauważając tego co się wokół niego dzieje. Odwrócił Svena na plecy i ponownie go zlustrował. Na brzuchu został mu paskudny, wypalony ślad. Miał jakiś dziwny spiralny kształt. Mugen był pewny, że już gdzieś go widział, ale nie mógł sobie przypomnieć kiedy. Zrozumienie przyszło nagle, niczym gość pukający do drzwi w wietrzną noc. Tym razem gość nie przynosił dobrych wieści. Zabójca Losu jakby cofnął się w czasie. We wspomnieniach znowu spoglądał na półnagiego Fanatyka, na którego odsłoniętym torsie prezentowały się liczne pieczęcie. Dokładnie na środku brzucha znajdował się kształt identyczny do tego jaki naznaczył rycerza. Molossum! - Myśl była niczym uderzenie młota. Próba reakcji była zbyt wolna. Czerwony zerwał się błyskawicznie, lecz i tak było za późno by zatrzymać rozpoczęty proces. Już gdy się podnosił usłyszał metaliczny zgrzyt. Napierśnik Svena nagle skurczył się jakby żywa istota, targana od środka straszliwym cierpieniem. Metal zawył rzewnie, po czym kula stali pękła ze zgrzytem i rozpadła się na kilka części. Kawałki te poszybowały wszędzie wokół, jednak część z nich nie upadła na ziemię. Człowiek w czerwonym płaszczu zdążył jedynie wyszarpnąć Tsuki o nomikomu Orochi, który syknął złowieszczo, wyczuwając nadchodzące niebezpieczeństwo. Wokół młodego Freya zawisło pięć rozżarzonych do czerwoności kawałków stali.
Tak szybko?! - pomyślał Uriel, zdając sobie sprawę, że wpadł w poważne kłopoty.
Nim zdążył zrobić cokolwiek innego pojawili się członkowie Tartarusa. Odłamki zbroi zapłonęły aż do białości i z nich wyłoniła się cała piątka. Stali wokół swej ofiary, tworząc zwarty krąg. Nidhogg, Loki, Uroboros, Kevra i Lockjaw. Każdy miał w oczach pragnienie zwycięstwa, każdy z nich chciał osobiście doprowadzić Czerwonego przed oblicze Mistrza. Zaatakowali od razu, bez ostrzeżenia. Krawędź kosy bojowej śmignęła Mugen'owi tuż koło ucha. Loki z charakterystycznym szyderczym uśmieszkiem, pierwszy ruszył do walki. Już ułamek sekundy później, w to samo miejsce wbiło się ostrze ogromnego topora. Nidhogg zaryczał wściekle, bo cios chybił celu. Młody Frey jakimś cudem zdołał uniknąć pierwszych ataków, ale już rzucili się na niego Uroboros i Kevra. Ogromny jaszczur nadciągał w pełnym pędzie, prezentując paszczę i swe wielki kły jadowe. Zabójca przykucnął i przeciwnik przeleciał tuż ponad nim. Sytuację wykorzystał golem. Kamienna pięść zacisnęła się wokół czerwonego materiału, lecz równie szybko się rozwarła. Wężowe ostrze dotkliwie ukąsiło dłoń kamiennego sługi. Uriel upadł tuż pod nogi Kevry, a miecz, wyszarpnięty mu z dłoni, poszybował gdzieś poza walczących. Zabójca Losu wiedział, że ma tylko jedno wyjście, potrzebował przecież tylko chwili by uciec. Jednak wrogowie nie dawali mu na nic czasu. Świst broni, ten tak bardzo ukochany bitewny zaśpiew, ciążył teraz nad Mugen'em niczym klątwa. Członkowie Tartarusa atakowali wściekle i choć walka trwała dopiero kilkanaście sekund, rozpętała się już na dobre. Cios gonił cios. Pierwsza krew pojawiła się na ostrzach. Tylko jeden z nich stał na uboczu, ale Czerwony nie zwrócił na to uwagi w ferworze walki. Lockjaw zaś całkowicie to wykorzystał, wręcz liczył na to. Na zaniedbanie ze strony człowieka w czerwonym płaszczu. Zaczekał bo wiedział, że syn Fausta tak łatwo nie da się pojmać, że na pewno ma jakiś plan ucieczki. I nie mylił się. Mugen unikał kolejnych ataków Nidhogga, odskakując wysoko w powietrze. Złapał upragnioną odrobinę dystansu. Unik wymierzył tak, by wylądować tuż koło swojej katany. Chwycił za rękojeść i zaczął ucieczkę. Przeniesienie! - Tym sposobem postanowił wydostać się z zasadzki. Otaczający go świat począł się zmieniać. Młody Frey nawet nie zwrócił uwagi na to, że ponownie wylądował w okresie Edo. Teraz liczyło się już tylko to, że droga na wolność stoi otworem. Chwycił Svena za rękę i ruszył do ucieczki. Jeszcze chwila i wróciłby z powrotem do swojej rzeczywistości, już poza zasięgiem prześladowców. Ten cenny dar od Losu, który zresztą wygrał go kiedyś w kości z Czasem i przekazał swojemu Zabójcy, miał teraz wyrwać cennego sługę z opresji. Lecz właśnie wtedy uaktywnił się Lockjaw.."
Ps. Obiecałem jest. Dość krótki jak na dawne standardy, ale praca akurat nad tym tekstem jest dość czasochłonna, szczególnie po tak długiej przerwie. Pomysły mam, teraz tylko muszę je przeklepać do komputera. Oceńcie! Nie wiem jak mi poszło, ze starego szkicu tej notki sporo zmieniłem, w sumie ciekaw jestem czy wyszło w porządku czy może na razie z opowieścią o Mugen'ie muszę pracować w zaciszu warsztatu i wstrzymać się z publikacją. Dajcie znać co sądzicie. Tymczasem do następnego!
Ps 2. Poprzedni wpis o Mugen'ie jest pod tytułem Ignition, na drugiej stronie w archiwum, zdjęcie z płomieniami. Jako pytania rozwiążcie nazwę nowej pieczęci i przypomnijcie czym jest przeniesienie?
imć Frycu the Lord
Inni zdjęcia: Cuda Świata bluebird112025.06.28 photographymagic... maxima24... maxima24;) patki91gd... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24