Czasem to robie, patrze sie prosto w slonce nie mruzac oczu. Na przekor.
Spelniam swoje marzenia, teraz moge. Teraz to nic trudnego spelnic swoje marzenia. Teraz to wszystko jest w zasiegu reki. W zasiegu mojej reki. z powodu wystarczajacych srodkow.
Kolejna zabawna rzecz, wyjscie spod sukni matki... Jest na tyle daleko, ze nie wie co sie u mnie dzieje, nie wie o ktorej wracam do domu, gdzie chodze. Jest to tez zasluga Mojego. Bo mu zaufala.
Teraz moge rozsypac make po calym domu podczas pieczenia ciasta, moge rozwalic ciuchy po sypialni, moge zapomniec cos zrobic. Moze mi sie nie chciec czegos zrobic ;) Moge teraz wszystko ;)
Ale czesto ona, mama... jest tak potrzebna... czesto tez brakuje mi tych chwil, pamietam z Polski beztroskie zycie ale przeciez nie zawsze bylo tak... a jednak w trudnych chwilach tu ratuje sie wspomnieniami o pieknych chwilach tam.
Jeszcze troszke dni zostalo do przylotu, a ja zyje ciagle tym urlopem, nie moge sie doczekac na lot samolotem, cos wspanialego...
Nie moge doczekac sie swoich odczuc, kiedy zobacze mame, rodzine, pieska, przyjaciol, znajomych, swoj pokoj... co wtedy bede czuc....
Ah....