photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 26 KWIETNIA 2011

Fotogeniczna jest. ; )


 Lany Poniedziałek. Omijam dom z koleżankami 10 minut przez zdarzeniem. Idziemy do sklepu po lody, po czym robiąc kółko znów jesteśmy w pobliżu tego samego domu. Tym razem jednak z okna wyskakują jęzory ognia. Dym, krzyk, jedzie straż. Wybijają okna i wkraczają do akcji. Gaszą pożar, a kilku z nich idzie na tył. Patrzę na tych wszystkich ludzi, jednych zadziwionych a innych nadal żartujących ze znajomymi. Zastanawiam się co jest z tymi ludźmi mieszkającymi w tym domu. Stoję z koleżankami i patrzę na to wszystko z 20 min. Przyjechała policja, ale nikt z domu nie wyszedł. Zawracamy. Łazimy po mieście, po czym wstępuję do sklepu. Jakiś męźczyzna ze sprzedawczynią rozmawiają o tym pożarze. Dowiedziałam się, że nikogo w domu nie było, tylko pies, którego strażacy uratowali. Podobno to ktoś podpalił ten dom, najprawdopodobniej jakiś męźczyzna. Odprowadzam koleżankę, chcąc, nie chcąc przechodząc obok tego domu. Meble leżą przed domem. Straż już się zbiera. Przechodzę koło trzech męźczyzn trzymających po puszce piwa, jeden z nich ma dziwny uśmiech na twarzy. Wymijam idącą kobietą z dzieckiem, po czym słyszę taki komentarz:

"No i co? Wreszcie się zjarali!". Słowa były skierowane do tych męźczyzn. Już miałam coś powiedzieć, ale co ja mogę. Z jednej strony poczułam satysfakcję, bo przecież tych ludzi w domu nie było, ale z drugiej strony doznałam dziwnie przykrego uczucia. Nie mieści mi się w głowie, że ludzie mogą zrobić coś takiego z jakiejś zemsty, bo kogoś nie lubią. Ci ludzie stracili cały dobytek! Wrócą do domu i zastaną cały spalony dom. Sama nie wiem co jest gorsze. Wróciłam do domu, myśląc o tym wszystkim. Jednak przed powrotem oczywiście znów zostałam oblana, poddałam się. Odpaliłam komputer myśląc, że może przestanę o tym rozmyślać. Koleżanka namówiła mnie na spacer, wyszłam przed 19. Potem zamiast iść na drugą część Titanica, postanowiłyśmy kogoś oblać. Wchodzimy z komórki na GG, namawiamy Sajmona na krótką rozmowę, po czym udaję, że rozmawiam przez telefon. Następnie go oblewam. Nieopodal stojąca grupka chłopaków miała niezły ubaw. Potem uciekamy przed Sajmonem, który dorwał lodowatą wodę. Udało mi się uciec, a Karolinie dorwać butelkę i oblać mu całe spodnie. Miło. Wracam, Titanic leci, więc szybko zdejmuję buty i oglądam. Oczywiście znów się poryczałam. Ogarniam biurko i stwierdzam, że już mam dosyć wrażeń na dziś, więc wtulam się w poduszki i zasypiam. Znów śni mi się czyjaś śmierć. Moje ostatnie sny mnie przerażają, bo są cholernie realne. Odczuwam tam wszystko, rozmyślam, tak jak wtedy gdy nie śpię. Kiedy się budzę, około kwadransa wierzę w to, co mi się śniło. Aż potem zaczynam rozmyślać i stwierdzam, że nic z tych rzeczy się nie stało. I to poczucie ulgi..

Komentarze

ajam28 O kurczę, to ktoś podpalił ten dom..? Myślałam, że to wina któregoś z jego mieszkańców.
Ludzie lgną do katastrof, lubimy coś takiego, lubimy sensację. Rzadko kto patrzy realnie na świat i myśli o mieszkańcach.. Czasem "człowieki" są zaślepieni i nie wiedzą, co robią. Myślę, że ten, który to podpalił, czuje się teraz winny..
01/05/2011 20:10:42