Gdy nagle zdajesz sobie sprawę, że wszystko znów się wali. Że prawo Murphiego to chyba nie taka bujda. W pewnym momencie człowiek wysiada tak po prostu mówi sobie dość, już nie ma siły walczyć, nie ma siły po raz kolejny sklejać wszystko w całość. A może to jest tak, że to co dla innych jest trudnością nie do przejścia, dla innych jest problemem dnia codziennego? Koniec końców przecież człowiek ma dla kogo być silnym, pod warunkiem że ktoś mu tą siłę pokaże. Ja mam to szczęście kieć taką osobę. 'Będzie dobrze' z Jej ust nie jest tylko zwykłymi słowami. Jest kimś komu ja naprawdę w te słowa wierzę. Jest człowiekiem, z którym mogła bym spędzić całą dobę i tęsknić gdy musiała by wyjść. Anioł Stróż tak po prostu. Mam Ją, mam Jego i tak naprawdę chyba tyle mi wystarczy.